Chłodnym okiem

Sporu faza kolejna

Radzicie, radzicie i co? Zaczepił mnie ostatnio jeden ze znanych mi z widzenia wyborców na ulicy. Ano, radzimy - odparłem, próbując następnie indagującemu mnie obywatelowi w prostych żołnierskich słowach wyjaśnić, o co idzie i co jest przedmiotem sporu. Nie wiem, na ile moje argumenty doń dotarły i co człowiek zrozumiał z przydługiego wywodu. Coś jednak chyba pozostało, bo na odchodne usłyszałem - "żeby tak pisiaki z szantażystą i pedofilem, koniec świata".

Odbyta nieplanowana rozmowa na ulicy uświadamia mi, że spór w radzie zatacza coraz szersze kręgi, a wiedza o nim staje się coraz bardziej powszechna. To już nie tylko spór, toczący się za murami urzędu na Kłopotowskiego. Relacje we wszystkich telewizjach, mających programy warszawskie, jak TVN Warszawa i TVP INFO, relacje dziennikarskie w gazetach centralnych - Gazeta Wyborcza, Życie Warszawy, Fakt i Super ekspress - również piszące o sprawie media lokalne jak NGP powodują, że znajomość problemu występującego w północnopraskiej radzie jest coraz powszechniejsza. Chciałbym tym wszystkim, którzy podzielają mój pogląd na sprawę, podziękować za słowa wsparcia. Życie publiczne winno się opierać głównie na przepisach prawa, ale także na przyzwoitości. To przede wszystkim winni zrozumieć zwolennicy Łukasza M. To nie jest tak, że można być zawsze bezkarnym, bo niska szkodliwość czynu społecznego, bo brak znamion czynu zabronionego. Jest sędzia ostateczny, to wyborcy. Sędzia nierychliwy, wydający swoje werdykty co cztery lata.

Dziś spór na Pradze wszedł w kolejną fazę. Po okresie przerw w obradach, wybuchu afery związanej z oskarżonym o szantaż i pedofilię Łukaszem M. grupa radnych PiS, PWS i wymieniony Łukasz M. podjęli się rzeczy karkołomnej: stworzenia faktów dokonanych i udowodnienia opinii publicznej, iż stanowią legalną władzę na Pradze. Lider tej grupy Jacek Wachowicz mieni się przewodniczącym rady. Panie Jacku, nieśmiało przypominam art. 227 Kodeksu karnego, "Kto, podając się za funkcjonariusza publicznego albo wyzyskując błędne przeświadczenie o tym innej osoby, wykonuje czynność związaną z jego funkcją podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku." Panie Jacku, już raz w poprzedniej kadencji uzurpował Pan sobie prawa do tej funkcji, wtedy Panu się upiekło. Dziś sprawa jest o wiele poważniejsza. Dziś nie może się Pan zasłaniać nieświadomością i nieznajomością prawa. Dziś działa Pan w świadomości recydywy. Stawiam więc pytanie, czy warto dla happeningu, dla hucpy i to jeszcze na dodatek z .... Łukaszem M? Czy warto szargać sobie reputację? Pan, Panie Jacku - Rycerz Kolumba. Zarówno ja, jak i wszyscy radni otrzymaliśmy kolejną już opinię z biura prawnego m.st. Warszawy, z której jednoznacznie wynika, że wszystkie czynności podejmowane przez przewodniczącą Elżbietę Kowalską-Kobus były i są zgodne z prawem. Dziwię się pańskiej desperacji, Panie Jacku. Dziwię się radnym PiS, którzy jak biały żagiel bezwładnie miotany wiatrem unoszeni są przez wichry historii i nie zajmują w sprawie publicznie żadnego stanowiska. Jak na partię aspirującą do władzy trochę to asekuranckie i niezrozumiałe. Ma swoje stanowisko PO, wypowiedziała się na zjeździe dzielnicowym SLD - moja formacja, a PiS milczy. Sam ciekawy jestem, co oficjalnie sądzi PiS. Inaczej mój interlokutor (tak na marginesie w ostatnich wyborach - chyba wyborca PiS) - pozostanie wewnętrznie moralnie rozdarty.



Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
5559