Rada wielu

Czy będzie referendum?

Podwyżki opłat miejskich i prywatyzacja SPEC ma stać się przedmiotem referendum lokalnego. Nigdy jeszcze w historii polskiego samorządu lokalnego nie udało się pozwolić mieszkańcom na bezpośrednie podejmowanie decyzji w sprawach merytorycznych. Kilkakrotnie odbywały się referenda lokalne, ale dotyczyły one zawsze spraw personalnych - odwołania urzędujących burmistrzów i prezydentów miast. W stolicy, gdzie PO czuła się jeszcze niedawno tak pewnie, Prawo i Sprawiedliwość przekonało ponad 151 000 mieszkańców do współdecydowania o przyszłości miasta.

Już zbierając podpisy, popierające kandydaturę Jarosława Kaczyńskiego na Prezydenta RP, przekroczyliśmy liczbę 130 tysięcy i ustanowiliśmy rekord wśród struktur PiS w kraju. A zajęło nam to połowę czasu, w którym podpisy zbierała PO. Akcja referendalna i ponad 151 tysięcy podpisów to dowód na rosnące niezadowolenie z rządów Platformy. Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę...

Jednak przeprowadzenie referendum wraz z jesiennymi wyborami parlamentarnymi nie jest przesądzone. Niestety, partia posiadająca w nazwie przymiotnik „obywatelska” wcale nie zamierza pytać warszawiaków o zdanie. Jeszcze przed sesją Rady Warszawy urzędnicy Ratusza zapowiedzieli walkę o podważenie referendum. Uzbroili się w zlecone z publicznych pieniędzy opinie prawne. Jak próby storpedowania referendum mają się do wcześniejszych deklaracji Pani Prezydent i jej partii?

"Udział mieszkańców w podejmowaniu decyzji oraz w odpowiedzialności za miasto to znak jakości nowoczesnej europejskiej metropolii" - napisała w swoim programie wyborczym Hanna Gronkiewicz-Waltz. "Mieszkańcy Warszawy mają i będą mieli w przyszłości możliwość wyrażenia opinii dotyczących różnego rodzaju projektów" - obiecała wiceprzewodnicząca Platformy Obywatelskiej. Dlaczego więc za wszelką cenę chce uniknąć referendum w sprawie prywatyzacji SPEC? Referendum to normalna procedura decydowania mieszkańców o sprawach miasta. Sytuacja budżetowa stolicy jest skomplikowana. Stale rosną wydatki z kasy miejskiej, głównie na utrzymanie aparatu urzędniczego i wzrost zatrudnienia w administracji. Wszystkie inwestycje miejskie mają wieloletnie opóźnienia i kosztowne niedoróbki przypominające "wielkie budowy socjalizmu". Jednocześnie spadają dochody miasta. Nie powinniśmy jednak zapominać, że poprzednicy Hanny Gronkiewicz-Waltz na stanowisku prezydenta Warszawy dysponowali budżetem w wysokości około 5 mld zł. Wiceprzewodnicząca PO ma do dyspozycji największy w historii miasta budżet wynoszący blisko 11 mld zł. Jednak, zamiast szukać oszczędności, stale dokonuje drastycznych podwyżek wszystkich opłat miejskich. Podczas niedawnej debaty nad udzieleniem Hannie Gronkiewicz-Waltz absolutoriom przypomniałem, że w ubiegłym roku na Pradze wyremontowano pobieżnie osiem kamienic za niecałe 6 milionów złotych. W tym czasie na funkcjonowanie praskiego urzędu dzielnicy wydano 18 mln, z tego 15 mln na same wynagrodzenia na urzędników...

Mieszkańcy stolicy mają prawo zdecydować, czy chcą, by sprawy Warszawy szły w stronę wzrostu kosztów życia, czy też bardziej gospodarnego zarządzania.


Maciej Maciejowski
radny Rady Warszawy
www.maciejowski.pl

5177