Na dwa głosy

4 maja 2007 roku to ważna data w historii Warszawskiej Wytwórni Wódek "Koneser". Tego dnia nieruchomość, zadłużonej spółki Skarbu Państwa, za 60,5 mln zł kupił BBI Development NFI S.A. - dawny Narodowy Fundusz Inwestycyjny "Piast".

Więcej informacji o tej sprawie udzielili nam: Krzysztof Tyszkiewicz - vice prezes spółki Juvenes współpracujący z Funduszem przy zagospodarowaniu Konesera i Janusz Owsiany, prezes Stowarzyszenia "Monopol Warszawski", jeden z autorów opracowanej w 2001 r. koncepcji zagospodarowania "Konesera" na cele kulturalne.

Krzysztof Tyszkiewicz wyjaśnia zmianę nazwy spółki: akcje NFI "Piast" kupiła na giełdzie spółka BB Investment i jako podmiot kontrolujący zdecydowała o zmianie nazwy i przekształceniu go w fundusz zajmujący się działalnością developerską na rynku nieruchomości.

BBI Development nabył w publicznym przetargu teren, zamknięty ulicami: Ząbkowską - Markowską - Białostocką - Nieporęcką. Wyłączono z niego narożne działki, na których znajdują się: budynek magazynowy z ujęciem wody oligoceńskiej, 3 kamieniczki (róg Ząbkowskiej i Nieporęckiej), stacja redukcyjno-pomiarowa gazu (róg Białostockiej i Markowskiej) oraz działkę z budynkiem mieszkalnym z przedszkolem na parterze. Nie należą one do nieruchomości zaoferowanych w przetargu.

Zgodnie z określonymi w regulaminie przetargu warunkami przez 5 lat "Koneser" będzie dzierżawcą budynków produkcyjnych i przylegającego do nich terenu. Szczegóły tej sprawy są jeszcze otwarte. Być może, produkcja zostanie przeniesiona do „Polmosu” Józefów.

Decyzja w tej sprawie podjęta będzie przez zakład po analizie ekonomicznej obu wariantów. Nie jest objęty umową dzierżawy stary budynek magazynu wyrobów gotowych, dzięki czemu po adaptacji będzie mógł tu funkcjonować teatr. Oprócz tego, w ofercie kulturalnej developera znalazły się: budynek rektyfikacji, budynek kotłowni oraz stary i nowy magazyn spirytusu. Intencją BBI Development jest stworzenie w nich we współpracy z miastem centrum kultury. Oferta w tej sprawie jest już rozpatrywana przez urzędników.

„Zdajemy sobie oczywiście sprawę, że nieruchomość jest wpisana do rejestru zabytków – mówi Krzysztof Tyszkiewicz - jako całość i jako poszczególne obiekty. Wszystkie stare budynki będą, w porozumieniu z konserwatorem, chronione, a nowe zagospodarowanie terenu będzie musiało być dostosowane formą architektoniczną do charakteru całego zespołu i uzgodnione z konserwatorem. Rozpoczniemy od szczegółowej inwentaryzacji konserwatorskiej wszystkich historycznych budynków, połączonej z waloryzacją. Następnie przygotujemy opracowanie historyczno-konserwatorskie. Konserwator wypowiadać się będzie we wszystkich postępowaniach administracyjnych, dotyczących prac budowlanych na terenie nieruchomości. Nie mamy zamiaru robić niczego bez uzgodnień z konserwatorem zabytków. Taki jest stan prawny. Byliśmy tego świadomi, decydując się na udział w przetargu."

Janusz Owsiany zadowolony jest z faktu, że "Koneser" ma nowego właściciela. Prawie od siedmiu lat czyni starania, by na terenie zabytkowej fabryki zaistniało coś, co sprawdziło się w Europie: promocja kultury na terenach poprzemysłowych. Dotychczas realizacji tego strategicznego celu nie ułatwiały kolejne zmiany na stanowisku dyrektora firmy: każdy musiał się uczyć funkcji administratora, odpowiedzialnego za dziedzictwo historyczne. "Teraz Pan Bóg dał nam nieoczekiwanie dwie szanse: właścicielem ocalałego kompleksu "Konesera" stała się firma, która już w trakcie negocjacji wylegitymowała się wrażliwością na to, co się dzieje na tym terenie i próbuje godzić racje partnerów ze sfery sztuki, choć to może oznaczać mniejsze zyski. Druga sprawa: inwestor jest cierpliwym i spektakularnie przygotowanym partnerem w rozmowach z miastem, które tą enklawą zarządza i powinno partycypować w tym, co tu się będzie działo w przyszłości. Władze miasta, razem z nami uczą się, w jaki sposób żyć w zabytkach; jak z pieniędzy publicznych finansować działania, które być może nie są w interesie miasta, ale są w interesie całej tej przestrzeni. Tu jest swoiste schronisko dla pięknoduchów, wszelkiej maści artystów. Malarze, galernicy, ludzie teatru przyszli tu, stworzyli klimat, dają tej przestrzeni szansę.

Zgłaszają się następni, którzy chcą do nich dołączyć. W zapewnieniu im bezpieczeństwa i perspektywy musi brać udział miasto; musi być sponsorem działań artystycznych, które służą miastu. To szkoła trwania w nowych warunkach; szczęśliwie się składa, że w dosyć wydzielonej przestrzeni. Dwukrotnie spotykaliśmy się z przewodniczącym Rady Warszawy, Lechem Jaworskim, który wcześniej był szefem Rady Nadzorczej "Konesera", więc zna ten teren i budynki. Obiecał, że będzie nam pomagać, zapraszać na posiedzenia resortowych komisji rady. Dobrą wolę, determinację i życzliwość wykazuje też dyrektor Biura Kultury Urzędu Miasta, Marek Kraszewski. Chodzi nam o to, by w takich sprawach, jak ustalanie stawek czynszu na cele kulturalne - obowiązywały stałe zasady, by Urząd Miasta był pośrednikiem między developerem a artystami; dalej - by miasto było nie tylko promotorem, ale i żywicielem działających tu artystów. Miasto chce przedstawić ofertę swego zaangażowania w działalność kulturalną na terenie "Konesera". Bardzo wiele sobie po tym obiecujemy”. Przedstawicielom Urzędu Miasta oddamy głos w jednym z najbliższych numerów NGP.


K.

7225