Jarmarku Europa u nas nie będzie!

mówi kategorycznie Jacek Kaznowski, burmistrz Białołęki.

A na pewno nie w takim kształcie, jaki jest na stadionie dziesięciolecia. My myślimy o halach targowych takich jak pod Nadarzynem. Sprawa nie jest łatwa, bo chodzi tu o tereny, które są własnością miasta, a nie dzielnicy. M.in. mówiło się o lokalizacji na terenie po byłej fabryce domów przy ulicy Świderskiej czy Faelbecie. Przejeżdżając Płochocińską nawet z daleka widać, co tam się dzieje. Hale z wybitymi oknami, latarnie bez żarówek, rozszabrowane budynki, wysypiska, często nawet niebezpiecznych odpadów… Funkcjonuje tam także kompostownia uprzykrzająca życie okolicznym mieszkańcom. Na tych terenach nielegalnie palono także śmieci. Od dawna przeciwko temu protestowaliśmy. Przez 12 lat istnienia samorządu na Białołęce walczyliśmy, by tereny miejskie ucywilizować, by nie pozwalać tam na wywożenie śmieci, także rzekomo czystego śniegu z warszawskich ulic, którego jednak nie można było wprost wyrzucić do Wisły. I nie ustąpimy.

Dopiero teraz jednak władze Warszawy zdały sobie sprawę z tego, że bez względu na to, kto jest właścicielem terenu, nie można ot tak sobie dzielnicy i mieszkańcom pewnych rzeczy narzucić. Pierwszym sukcesem jest to, że po 4 miesiącach starań dostaniemy z Gminnego Funduszu Ochrony Środowiska milion złotych (!) na wywiezienie śmieci ze Świderskiej.

Po długich dyskusjach przekonaliśmy też zarząd miasta, że nie jest możliwe ulokowanie tu handlu bez poprawy skomunikowania Białołęki z resztą miasta. Zresztą władze miasta doskonale wiedzą, jaka jest tu sytuacja: w programie wyborczym Hanny Gronkiewicz Waltz rozwiązanie komunikacyjnych problemów Białołęki było jednym z priorytetów. Uzbrojeni dodatkowo w protesty mieszkańców i kategorycznie negatywne stanowiska klubów radnych, przystąpiłem do rozmów z wiceprezydentem Jakubiakiem, któremu podlega nadzór nad mieniem miejskim.

Żeby była pełna jasność: jesteśmy przeciw takiemu handlowi, który przynosi ze sobą bałagan, śmietnik i zagrożenie bezpieczeństwa okolicznych mieszkańców. Jesteśmy za takim handlem, który w sposób cywilizowany przyniesie wpływy do kasy dzielnicy z tytułu opłat targowych. Jesteśmy za handlem, dzięki któremu rozwiązane zostaną problemy Białołęki, zwłaszcza w zakresie skomunikowania dzielnicy z resztą miasta.

Na dziś można mówić o pewnym sukcesie. Mam otrzymać pełnomocnictwa do nadzoru i koordynacji wszelkich działań, związanych z ewentualnym przeniesieniem handlu do Białołęki. Wstępnie wiadomo, że na ten cel może być wykorzystane nieco ponad 30 hektarów terenu przy ul. Marywilskiej w kierunku basenów portowych. Stoją tam zdewastowane hale i wiadukty po rozebranych suwnicach. Jest to efektem m.in. zawierania krótkoterminowych umów dzierżawy, które powodowały, że najemcy nie decydowali się nie tylko na żadne inwestycje, ale bezkarnie dewastowali to, co zastali.

W tej chwili otwiera się nam, jako dzielnicy, może jedna na sto szansa, by nasze problemy w miarę kompleksowo rozwiązać. Czasu jest wprawdzie bardzo mało, ale może się uda?

Koszty docelowego stworzenia w tamtym rejonie hal targowych na wzór hal w Nadarzynie są ogromne. Na terenie ponad 30 hektarów konieczna jest najpierw rekultywacja i utwardzenie, co według wstępnych szacunków kosztowałoby około 20 mln zł. Dalsze 10 mln pochłonie budowa parkingu i dróg wewnętrznych. Na dziś jest już decyzja o wpisaniu do Wieloletniego Planu Inwestycyjnego modernizacji i przebudowy ulicy Płochocińskiej. Budowa jej drugiej nitki wraz z pełną infrastrukturą, to koszt rzędu 37 mln złotych. Warto dodać, że Zarząd Dróg Miejskich planował tam jedynie położenie dywanika asfaltowego za 3 mln złotych… Konieczna jest także przebudowa ul. Marywilskiej od osiedla do Trasy Toruńskiej, modernizacja ulicy Płytowej (czyli dojazdu do planowanego targowiska).

To jednak bynajmniej nie wszystko. Z tym ruchem trzeba coś zrobić dalej. Naszym kolejnym warunkiem jest przebudowa ulicy Modlińskiej pod kątem Euro 2012. Jeśli ma powstać lotnisko w Modlinie, to przecież cały ruch tranzytowy do miasta będzie musiał przejść ul. Modlińską. W obecnej sytuacji jest to niewykonalne. Planowano obecnie jedynie przebudowę tylko na odcinku Jabłonna-Aluzyjna… Z kolei obiecany nam tramwaj wzdłuż Modlińskiej zależy od jej przebudowy. Bez tego nie ma takiej możliwości. Niezbędna jest też trasa Mostu Północnego.

Oddzielną sprawą jest połączenie autobusowe ul. Marywilskiej z resztą dzielnicy i centrum. Dotychczas Zarząd Transportu Miejskiego odmawiał nam zwiększenia liczby i częstotliwości kursowania autobusów, posługując się wskaźnikiem tzw. wozokilometrów. Za mało ludzi jeździło. Tymczasem na Marywilskiej jest przychodnia zdrowia, świetlica terapeutyczno-pedagogiczna, a autobusy kursują średnio co 40 minut i jest tylko jedna linia. Pierwszy efekt moich rozmów już widać: dostałem informację, że jest zgoda na 2 dodatkowe linie autobusowe: z Trockiej do pętli przy Marywilskiej i z pętli na Żeraniu na Płochocińską do pętli przy Płytowej lub na Brzezinach co 10 minut (z możliwością ewentualnie dalszego przedłużenia do stacji metra Marymont). Mamy też obietnicę, że jeśli zostanie tu uruchomiony handel, to od Legionowa do stacji metra Gdańska co 20 minut będzie kursowała kolej. Przypomnę, że do 2010 roku PKP ze środków unijnych ma zmodernizować tę linię.

Wiadomo, że wszystkie inwestycje nie powstaną jednak w ciągu paru miesięcy. Ma zostać spisana umowa z miastem i kupcami. Wtedy będzie wiadomo: kto, co, za ile i kiedy. Konieczny też będzie tu udział Rady Warszawy. Dziś zarząd miasta może przekazać teren w dzierżawę na nie dłużej niż 3 lata. To nie daje poczucia stabilizacji nikomu, jeśli trzeba zainwestować duże środki.

Po podpisaniu takiej umowy, jako władze dzielnicy jesteśmy skłonni zgodzić się na przeniesienie handlu do istniejących hal i pod wiadukty po suwnicach po ich zadaszeniu. Nie przewidujemy natomiast możliwości stawiania bud i szczęk. Najważniejsze w całej tej sprawie jest jednak odkorkowanie Białołęki i lepsze jej skomunikowanie z miastem. Wpuszczenie dodatkowych potoków pojazdów bez przygotowania może sprowadzić dodatkowe kłopoty. Trzeba jednak negocjować, bowiem same protesty nie odkorkują dzielnicy. Jak będzie to wyglądało w praktyce – będziemy informować na bieżąco.


Notowała Ewa Tucholska

8191