Polityczny mętlik

Lustracja, dekomunizacja, podsłuchy, nagrania, aborcja, ochrona życia poczętego, ciągłe awantury w parlamencie - medialny szum w tych sprawach trwa nieprzerwanie od wielu miesięcy. Powtarza się stara praktyka stosowana już w starożytnym Rzymie, iż narodowi, jeśli nie daje się chleba, trzeba zapewnić igrzyska. Igrzysk wiele. Krew na scenie politycznej leje się strumieniem. Padają najwierniejsi. W felietonie "Cisza przed burzą" pisałem o grupie młodych działaczy PiS, którzy szumnie nazwali się "jastrzębiami". Ostrzegałem ich, że wojenka powoduje straty po obu stronach, a na swoje nazwisko należy pracować konstruktywnie, ciężko i mozolnie, a nie próbować świecić światłem odbitym od innych. Pierwszym, który poległ na polu konfrontacji był wojewoda Dąbrowski - przeciw niemu podobno już toczy się postępowanie prokuratorskie. Ostrzegałem, że pozostali też zapewne posłużą za mięso armatnie, paszę boga wojny. Zastanawiałem się, który będzie następny? Nie musiałem czekać zbyt długo. Sąsiad ze strony NGP - radny Warszawy Maciej Maciejowski, do niedawna rzecznik prasowy warszawskiego PiS dumnie - podobnie jak ja - podkreślający swoją przynależność partyjną jako autor felietonów w NGP nagle zgubił PiS w podpisie. Zaintrygowany tym faktem uzyskałem dodatkowe informacje, iż Pan Maciejowski nie jest już rzecznikiem prasowym warszawskiego PiS i zawiesił swoje członkostwo w tej partii. Nie wiem, jaką "polityczną zbrodnię" popełnił radny Maciejowski i mało mnie to interesuje, lecz musiała być nadzwyczaj ciężka, bowiem centrala zareagowała nadzwyczaj szybko, co w PiS zdarza się nader rzadko. Wiem, co mówię, bowiem proces odspawywania byłego burmistrza Pragi Północ Roberta Sosnowskiego od PiS trwał wiele miesięcy. Tak więc, w krótkim czasie pogłowie PiS-owskich "jastrzębi" spadło o połowę. Na szczęście te, które wykluły się na wieżycy Pałacu Kultury i Nauki, który od niedawna został wpisany na listę zabytków mają się dobrze. O słynny warszawski Pekin od dłuższego czasu toczyła się walka - wyburzyć czy zachować - zwyciężył racjonalizm, a decyzja o wpisaniu go do rejestru zabytków kończy temat. Wywoływane są natychmiast następne, jak na przykład dekomunizacja ulic.

Pytam się, komu z mieszkańców Pragi przeszkadza nazwa ulicy "Dąbrowszczaków", którą chce zdekomunizować IPN. Jako historyk znam dzieje tej ochotniczej formacji walczącej w latach 30 z hiszpańskimi faszystami generała Franco. Jako ciekawostkę w tej sprawie przytoczę fakt, iż w obronie nazwy tej ulicy wypowiedział się Senat Hiszpanii, co jest wydarzeniem bez precedensu w stosunkach międzynarodowych.

Ciekaw jestem Państwa opinii w tej sprawie. Proszę je kierować bądź listownie na adres Rady Dzielnicowej SLD Praga Północ Plac Hallera 5, lokal 1a lub na mój adres internetowy ireneusztondera@aster.pl

Nie mam najmniejszych wątpliwości, iż będzie to kolejne pole konfrontacji politycznej w naszej praskiej radzie, bowiem radni PiS i PWS nie są zainteresowani żadnymi konstruktywnymi działaniami na rzecz tej dzielnicy, dla nich liczą się igrzyska i ogromna wola forsowania swoich racji politycznych. Na dzień dzisiejszy ich decyzjami zablokowano wszelkie prace rady jako gremium stanowiącego, przyjmując głupawą decyzję o przerwie w obradach rady do 13 czerwca br. - dobrze, że nie do 2009.

Rada nie może więc ocenić wykonania budżetu za rok ubiegły, wnosić o zmiany w budżecie na rok bieżący, wykonywać swoich funkcji kontrolnych i inicjatywnych, wnosić o nowe inwestycje na Pradze, wypowiadać się w wielu innych ważnych sprawach dla tej dzielnicy. Jako radny Pragi czuję się bezsilny wobec prawnej arogancji i bezczelności radnych PiS oraz PWS, którzy próbują traktować naszą dzielnicę jak swój prywatny folwark.

Wnoszę więc także tą drogą do wojewody mazowieckiego Pana Jacka Sasina o szybkie rozstrzygnięcie wniosków kierowanych do jego urzędu w sprawach dotyczących Pragi. Szczególnie zaś w sprawach, gdzie zachodzi podejrzenie złamania prawa przez radnych w sprawie ważności ich mandatów. Nie może być bowiem w państwie prawa tak, iż niektórzy stawiają się ponad nim, a szczególnie gdy uważają, iż są z "właściwej opcji".

Skrajnym rozwiązaniem, Panie Wojewodo, o ile znajdzie Pan odpowiednie podstawy prawne, może być rozwiązanie tej rady. Gotów jestem jako radny tej dzielnicy dla jej dobra zaakceptować takie rozwiązanie. Niech w przedterminowych wyborach wypowie się suweren, czyli ogół mieszkańców Pragi. Niech mieszkańcy tej dzielnicy, o ile Pan nie chce, czy nie może położą kres tej awanturze.


Ireneusz Tondera
Radny Dzielnicy Praga Północ
(Lewica i Demokraci)
6467