Lewa strona medalu

A może jednak wybory?

Po czterech latach rządów Prawa i Sprawiedliwości oraz Praskiej Wspólnoty Samorządowej wydawało się, że Pragi Północ nic gorszego już spotkać nie może. Prawicowi włodarze dzielnicy nie mieli żadnej wizji jej rozwoju, a nieliczne inwestycje – zaplanowane zresztą przez poprzedników, przygotowywano i prowadzono tak nieudolnie, że niektóre do dziś nie zostały nawet rozpoczęte. Nie zakończono między innymi budowy hali sportowej przy szkole na ul. Kowieńskiej, mimo że dzieci miały z niej korzystać już we wrześniu zeszłego roku, nie wybudowano ani jednego mieszkania komunalnego, choć przygotowana była budowa całego osiedla na Golędzinowie, nie przybyło też wielu odnowionych kamieniczek przy Ząbkowskiej, stanowiących wizytówkę Pragi. Zamiast tego wydano miliony złotych na remont urzędu, bo burmistrzowie z Prawa i Sprawiedliwości nie mogli pracować w takich niekomfortowych warunkach, jak ich poprzednicy. Do tego wszystkiego doszły liczne afery z udziałem radnych i działaczy PiS oraz ich koalicjantów, o których co chwilę donosiły media. Jednym słowem totalna zapaść i kompromitacja, której kres przynieść miały wybory samorządowe w 2006 r.

Niestety, nie przyniosły one na Pradze zdecydowanego rozstrzygnięcia. Cztery kluby radnych podzielonych równo na dwie strony i jeden radny niezależny, który nie mógł się zdecydować, po której stronie się opowiedzieć. W efekcie na Pradze rozpętała się regularna wojna o władzę, która trwa niestety do dziś. Mamy dwa zarządy: jeden wybrany z naruszeniem prawa przez Prawo i Sprawiedliwość oraz Praską Wspólnotę Samorządową i drugi powołany przez Hannę Gronkiewicz Waltz. O tym, który z nich jest legalny, ostatecznie rozstrzygnie najpewniej dopiero sąd, choć nie wiadomo, kiedy to zrobi. Tymczasem zapaść na Pradze pogłębia się coraz bardziej, bo w dzielnicy poza bitwą o stołki nie dzieje się kompletnie nic. Ostatnio przez zacietrzewienie radnego Wachowicza Praga omal nie straciła dwóch milionów dodatkowych środków z budżetu miasta, z których część przeznaczona miała być na dożywianie dzieci w praskich szkołach. Dopiero alarm radnych lewicy i skierowanie sprawy do prokuratury spowodowało, że radni PiS i PWS się opamiętali i zwołali sesję w tej sprawie. Tylko czy tak ma wyglądać rządzenie dzielnicą? Chyba nie.

Przed nami Euro 2012. Takiej szansy Praga nie miała nigdy. Dzięki mistrzostwom możemy mieć szybciej metro, nowe drogi, zagospodarowane tereny nad Wisłą i pieniądze na rewitalizację dzielnicy. Ale żeby tak się stało, potrzeba współpracy naszych przedstawicieli w praskim samorządzie. Dlatego apeluję do radnych dzielnicy Praga Północ: skończcie z polityką. Powołajcie w ramach rady dzielnicy komisję ds. Euro, w której zasiądą przedstawiciele wszystkich klubów radnych i razem zgodnie popracują nad tym, aby Euro jak najlepiej dla Pragi wykorzystać. Ze strony Lewicy i Demokratów jest w tej sprawie szczera wola i chęć współpracy ponad podziałami. My wiemy, że tej szansy nie można zmarnować i liczymy na to, że to zdanie podzielą wszyscy.

Jeśli nie, to jedynym wyjściem pozostają przedterminowe wybory do rady dzielnicy. Niech radni Prawa i Sprawiedliwości wystąpią do swojego premiera z wnioskiem o odpowiednie zmiany w ustawodawstwie tak, aby rozwiązanie rady dzielnicy i rozpisanie nowych wyborów było możliwe. To chyba żaden problem, zważywszy, że rządzący już nie raz udowodnili, iż dla swych potrzeb potrafią zmienić prawo w kilka dni. Nowe wybory byłyby najlepszym i najuczciwszym rozwiązaniem i przecięłyby ten praski węzeł gordyjski, którego już nikt – nawet sąd – nie będzie chyba umiał rozplątać. W ich efekcie może wreszcie oczyściłaby się atmosfera w samorządzie dzielnicy i udałoby się wyłonić taką większość w radzie, która wzięłaby pełną odpowiedzialność za rządzenie Pragą. Lewica i Demokraci są w każdej chwili gotowi poddać się ponownej weryfikacji wyborców. Czy stać na to Prawo i Sprawiedliwość? Sprawdźmy.


Sebastian Wierzbicki
Radny Rady Warszawy
(Lewica i Demokraci)
www.sebastianwierzbicki.pl

6031