Lewa strona medalu

"Sukcesy"

Początek roku szkolnego sprawił, że na ulice miasta powróciły tysiące samochodów. Nie pomogło wprowadzenie od września wyższych opłat za płatne parkowanie, na nic zdały się zakupy nowego taboru komunikacji miejskiej. Miejscy urzędnicy cały czas nie potrafią przekonać warszawiaków do korzystania z transportu publicznego, co w sumie nie dziwi zważywszy, że najnowsze tramwaje co chwilę wypadają z torów i strach nimi jeździć. Nie bacząc na to, ratusz robi wszystko, aby utrudnić życie kierowcom i tym samym wymusić na nich pozostawianie samochodów w domach. Najnowszym narzędziem w tej walce jest wprowadzenie Zintegrowanego Systemu Zarządzania Ruchem, który miał sprawić, że ruch w Warszawie odbywać się będzie płynnie. Tutaj odpowiadający za komunikację urzędnicy przeszli samych siebie, bo uruchomienie wartego 30 milionów złotych systemu momentalnie zakorkowało centrum Warszawy, choć jeszcze niedawno myślałem, że bardziej już się nie da.

To nie koniec "sukcesów" urzędników Pani Prezydent w ostatnich dniach. Kolejnym miała być renegocjowana umowa dzierżawy stadionu Legii, którą Kazimierz Marcinkiewicz podpisał w ostatnich dniach urzędowania jako komisarz Warszawy. O tym, że jest ona dla miasta niekorzystna, mówiliśmy od dawna, ale przez dwa lata nikt nic z tym nie robił. Dopiero perspektywa nieprzyznania miejskich pieniędzy na budowę stadionu, o czym coraz głośniej mówili radni Lewicy i Platformy, skłoniła władze Legii do rozmów. Miejscy negocjatorzy wprawdzie zwiększyli stawkę czynszu z 500 tys. do 3,7 mln złotych rocznie, ale wytargowali prawo tylko do 6 miejskich imprez w roku organizowanych na stadionie. I my - jako radni - w zamian za to mamy przyznać prawie 500 mln złotych na budowę nowego obiektu! To jakiś żart. Tym bardziej, że po ostatnich "występach" kibiców Legii zaczynam mieć coraz większe wątpliwości, czy warto dla nich ten stadion budować. Póki co, Lewica w tej sprawie jeszcze ostatecznej decyzji nie podjęła. Zapadnie ona w przyszłym tygodniu.

Na szczęście, są też dobre wiadomości. Najważniejsza z nich to ta, że o 2,5 tysiąca wzrosła liczba miejsc w przedszkolach, choć nadal brakuje ich jeszcze 3 tysiące. Urzędnicy odpowiedzialni za miejską edukację sięgnęli po innowacyjne metody i uruchomili na Białołęce pierwszą szkołę zbudowaną w technice modułowej i już zapowiedzieli, że w ten sposób chcą budować przedszkola. Niskie koszty, krótki czas wykonania, a co najważniejsze - możliwość przeniesienia i uruchomienia w dowolnym miejscu w Warszawie w zależności od potrzeb i sytuacji demograficznej sprawiają, że rozwiązanie to powinno w krótkim czasie zlikwidować problem braku miejsc dla dzieci. Tym bardziej, że miasto może sobie na to pozwolić, skoro stać je na budowę stadionu za kilkaset milionów dla prywatnego klubu.


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
(Klub Radnych LEWICA)
www.sebastianwierzbicki.pl

4831