Prosto z mostu

Walka o pokój


Chyba powinienem przeprosić ekologów za naśmiewanie się z ich akcji "Godzina dla Ziemi" w felietonie sprzed kilku miesięcy. Akcja polegała na namawianiu do wyłączenia oświetlenia elektrycznego przez godzinę, co miało przyczynić się do walki ze zmianami klimatu. W porównaniu jednak z tym, o czym usłyszałem ostatnio, akcja "Godzina dla Ziemi" olśniewa swoją logiką i skutecznością.

Bodaj piętnaście lat temu Organizacja Narodów Zjednoczonych ustanowiła 17 października Międzynarodowym Dniem Walki z Ubóstwem. Ubóstwo zarówno całych narodów, jak i wykluczonych grup społecznych w państwach na pozór bogatych, także w Polsce, to na pewno wielki problem. Zainteresowałem się więc, jak można się w walkę z ubóstwem włączyć. W tym roku najważniejszym wydarzeniem Dnia Walki z Ubóstwem była akcja "Stand Up and Take Action". Organizacja Narodów Zjednoczonych objęła ją patronatem, a "Gazeta Wyborcza" poświęciła jej cykl artykułów.

Walka z ubóstwem okazała się niezwykle prosta. Wystarczyło przyjść o wyznaczonej godzinie w wyznaczone miejsce i podnieść rękę w geście protestu (a może poparcia?). Zrobili tak ponoć ludzie w 150 krajach na całym świecie i w sumie były ich miliony. W centrum Warszawy walkę z ubóstwem podjęło około stu młodych ludzi.

Ich ręce liczyli aktywiści fundacji "Art of Living". W ten sposób udzielali się charytatywnie, jak sami wyjaśniali. Młodzi ludzie zgromadzeni w celu walki z ubóstwem byli bardzo zaangażowani: "Te sprawy leżą mi na sercu. Raz w miesiącu przekazuję 20 zł na ratowanie wielorybów" - mówił jeden z podnoszących ręce. Po zakończeniu akcji jej uczestnicy udali się do modnego klubu młodzieżowego.

Ręce opadają. Nie jest prawdą, że takie akcje, acz niepraktyczne, mają pozytywne skutki, gdyż uczą młodych ludzi wrażliwości itp. One uczą wyłącznie dwóch rzeczy. Po pierwsze, że nie potrzeba wysiłku, mądrości, wiedzy, by zaradzić złu tego świata - wystarczy tylko podnieść ręce. Po drugie, że proste rozwiązania problemów świata istnieją, tylko źli politycy nie chcą ich stosować - dlatego trzeba wyjść na ulicę i zaprotestować.

Coraz częściej mam wrażenie, że wkraczamy w wiek zabobonu, przy którym czasy naszych babć ekscytujących się proroctwami Królowej Saby wydają się oazą racjonalizmu. Walka z klimatem, walka z dziurą ozonową, walka o powszechną szczęśliwość, walka o pokój trwa. Oj, to ostatnie napisało mi się z rozpędu. Pamiętają Państwo "walkę o pokój"? Demonstracje przeciwko zbrojeniom w USA, a nigdy w ZSRR?

Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4809