Chłodnym okiem

Wszędzie ta polityka

Długo się zastanawiałem, o czym napisać ten felieton. Tematów aktualnych mnóstwo. Właśnie władze piłkarskie UEFA ogłosiły, w których miastach w Polsce odbędą się mecze piłkarskie w ramach Euro 2012. Warszawscy kibice mogli na te decyzje oczekiwać ze spokojem, wszak od dawna wiadomo, że na Stadionie Dziesięciolecia, zwanym od niedawna Narodowym, odbędzie się mecz otwarcia mistrzostw. Tak na marginesie - zapewne politycznym - stawiam zapytanie, kto i kiedy przemianował Dziesięciolecia na Narodowy, jak pamiętam, od lat miano to nosił słynny chorzowski kocioł. Dziś zarówno Chorzów jak i Kraków zostały z mistrzostw wyautowane. Pozostał Wrocław, bo stamtąd jest wszechwładny minister SWiA (podobno przyszły premier) Schetyna i Gdańsk - kolebka obecnego premiera Tuska. Minister Jakubiak z ekipy Kaczyńskich, obecnie kandydatka do europarlamentu, nie ma wątpliwości, że decyzja o tym, iż mecze Euro będą rozgrywane w Polsce tylko na czterech stadionach to efekt zaniechań elity PO, która zadbała tylko o swoje. Kraków na osłodę, a może za karę, został przez premiera Tuska wybrany na miejsce obchodów 20-lecia wyborów z czerwca 1989 roku, które zwieńczały uzgodnienia okrągłego stołu i doprowadziły do... No właśnie, do czego? Każda próba odpowiedzi na to pytanie to już czysta polityka. Mnie najbardziej zdumiewają w tej sprawie dwa elementy. Po pierwsze - fakt, iż mało który z polityków prawicy wspomina o okrągłym stole jakby był to temat wstydliwy. Więcej, ci od których na prawo jest tylko ściana - krzyczą o układzie, zdradzie, kolaboracji i twierdzą, iż generał Kiszczak w Magdalence przekazał władzę w ręce swoich agentów. Po drugie - wykorzystywanie rocznicy przez stoczniowców, bo im się należy z racji niańczenia kolebki panny "S", a co mają powiedzieć pielęgniarki, pracownicy PGR czy choćby zagrożeni zwolnieniami pracownicy FSO. Podobno do Krakowa wybierają się 4 czerwca liczne wycieczki z Wybrzeża. Krakowowi współczuję. Dym palących się opon jest bardziej gryzący niż oddech wawelskiego smoka.

"Zatroskana" twarz prezesa PiS, który objeżdża kraj wzdłuż i w poprzek, odwiedzając prawie wszystkie przysiółki i obory, zwiastuje nadchodzące wybory do europarlamentu. Wybory nie cieszące się wysoką frekwencją i wzbudzające na krajowym rynku politycznym najmniejsze emocje.

Na tym tle dwie migawki, które wzbudziły moje duże zdumienie, a widziałem w życiu politycznym już wiele. Pierwsza - to były minister Ziobro, skarżący się opinii publicznej na to, iż nie ma czasu brać udziału w debatach, bo wzywają go na przesłuchania UPOLITYCZNIONE prokuratury. Tę wypowiedź pozostawię bez komentarza, język polski jest bowiem zbyt ubogi, by wyrazić moje wewnętrzne emocje słowami, które cisną mi się na usta w związku z tą wypowiedzią. Druga to niezrównany prezydent Lech Wałęsa, afiliujący się ostatnio z Libertasem. Pan Prezydent przyzwyczaił także mnie do różnych nie racjonalnych zachowań, ale to ostatnie tłumaczę sobie tylko jednym. Pan Prezydent pragnie pogrążyć Libertas i jego lidera Ganleya. Pan Prezydent poprzez pokazywanie swoich bliskich związków z Libertasem blokuje dla tego ugrupowania otwarte poparcie radia ojca Tadeusza Rydzyka. Pan Prezydent fanem ojca Tadeusza Rydzyka zdecydowanie nie jest i wzajemnie. Ot, przewrotność polityczna, myśl dalekosiężna i kunszt niezmierzony. Oczami wyobraźni widzę chełpiącego się po wyborach Pana Prezydenta, który mówi - alem tego Ganleya wykołował, kasem od niego wyciągnął, Rydzykam pogrążył i demokracjem od Libertasu uratował - wszak ten facet osobą własną skacząc przez mur.... . Wszędzie ta polityka.


Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
5851