Lewa strona medalu

Metro jedzie na Pragę

Nareszcie. Po kilku miesiącach oczekiwań sąd odrzucił ostatnią skargę przegranych uczestników przetargu na budowę drugiej linii metra. O to, by stało się to jak najszybciej, walczyli nawet radni Rady Warszawy, występując do sądu z wnioskiem o niezwłoczne rozpatrzenie sprawy. Po ogłoszeniu werdyktu kamień spadł z serca wszystkim, bo okazało się, że - po pierwsze - można wreszcie rozpocząć inwestycję, a po drugie, że wygrała oferta najtańsza. Dzięki takiemu rozstrzygnięciu władze miasta mogły z czystym sumieniem podpisać umowę z włosko - turecko - polskim konsorcjum, które w przetargu zaoferowało najniższą cenę: 4 mld 117 mln zł (o 400 milionów mniejszą niż kolejna oferta). Uroczystość odbyła się w ubiegłą środę w Urzędzie Dzielnicy Praga Północ i dla prawobrzeżnej Warszawy była to naprawdę historyczna chwila. Śmiem twierdzić, że to największy sukces Hanny Gronkiewicz-Waltz w tej kadencji. Na pewno dużo większy niż ukończenie budowy pierwszej linii metra, rozpoczętej przecież przez generała Wojciecha Jaruzelskiego w 1983 roku. Pani Prezydent gratuluję i dziękuję w imieniu mieszkańców. Wyrazy najwyższego uznania należą się jednak wiceprezydentowi Jackowi Wojciechowiczowi, który osobiście nadzorował tę inwestycję. O jego determinacji najlepiej świadczy fakt, że gotów był podpisać umowę z wygranym konsorcjum nawet wtedy, gdyby sąd przeciągał rozpatrzenie skarg przegranych. Żal tylko, że takiej determinacji nie ma większość stołecznych urzędników.

Podziemna kolejka przyjedzie na Pragę po raz pierwszy w 2013 roku, ale do tego czasu warszawiacy będą musieli naprawdę uzbroić się w cierpliwość. Choć tunele mają być drążone, to stacje metra będą budowane metodą odkrywkową. To oznacza, że całkowicie zamknięte zostanie chociażby skrzyżowanie Targowej z Solidarności. Konsekwencji tego rozwiązania dla mieszkańców obu Prag, Białołęki i Targówka nie muszę chyba tłumaczyć nikomu. Przekroczenie Wisły graniczyć będzie niemal z cudem i dotyczyć to będzie nie tylko Mostu Śląsko-Dąbrowskiego. Dlatego, choć pierwsze wykopy dopiero za rok, to już dziś ekipa Hanny Gronkiewicz - Waltz musi wypracować rozwiązania, które zapobiegną paraliżowi komunikacyjnemu miasta. Musi być czas, aby wprowadzić je w życie i ewentualnie modyfikować w porozumieniu z mieszkańcami stolicy. Tu naprawdę nie ma miejsca na brak wyobraźni, którym wielokrotnie przy różnych okazjach popisali się miejscy urzędnicy. Nie wiem jak, ale mam nadzieję, że tym razem im się to jakoś uda.


Sebastian Wierzbicki
radny Rady Warszawy
Klub Radnych LEWICA (SLD)
www.sebastianwierzbicki.pl

4558