Prosto z mostu

Wizje antyekranowe


Niedawna manifestacja w obronie ruchu pieszego na Placu Wileńskim ma głębszy sens niż tylko protest przeciwko zmuszeniu pieszych do korzystania z przejść podziemnych. Pomysł władz miasta, by usunąć ruch pieszy z centralnego praskiego skrzyżowania, łączącego Park Praski z centrum handlowym i z mającą stuletnie tradycje bulwarowe ulicą Targową jest po prostu chory. Ani Targowa, ani Aleja Solidarności nie są dziś ulicami przelotowymi, a staną się nimi po likwidacji przejść dla pieszych. W ślad za wizją pieszych schodzących do podziemia pojawia się zatem wizja ekranów. Nie chodzi o fantazje reżyserskie, lecz o ekrany akustyczne.

Obserwując przemiany warszawskich ulic jestem pewien, że w kilka lat po zrobieniu z Alei Solidarności ulicy przelotowej pojawią się na niej ekrany dźwiękochłonne, stosowane w Warszawie bez ładu i składu. Tak właśnie dzieje się na Bemowie. W związku z budową trasy S-8 wyremontowano tam kawałek ul. Powstańców Śląskich i przy okazji ustawiono ekrany dźwiękochłonne powodujące, że ta ulica, nazywana niegdyś w planach bemowską Marszałkowską, stanie się tunelem szybkiej jazdy. Gangrena się rozszerza. Ze zdumieniem dowiedziałem się, że ekrany akustyczne pojawią się również przy ul. Górczewskiej, na odcinku pomiędzy Wola-Parkiem a ul. Konarskiego. Rzekomo na skutek skarg mieszkańców osiedli Górce i Przyjaźń. Jest to o tyle dziwne, że na tym odcinku osiedla te domów mieszkalnych nie mają bezpośrednio przy ulicy. Jest dom kultury, niedawno starannie odnowiony od strony Górczewskiej, jest kilka warsztatów oraz osiedle budowniczych Pałacu Kultury, czyli drewnianych domków pełniących dziś rolę akademików.

Oba ekrany, przy Powstańców Śląskich i przy Górczewskiej, dzieli trzysta metrów od centralnego skrzyżowania Bemowa, z reprezentacyjnym narożnym ratuszem i projektowanym kościołem. Nieodwracalnie odbiorą temu terenowi śródmiejski charakter.

Odrębny temat to skandaliczna niechlujność kolorystyczna ekranów w Warszawie. Poszczególne tafle mają kompletnie niedobrane kolory, a każda inny. To estetyka połatanej hali fabrycznej, a nie ulicy nowoczesnego miasta. Nie tak wyglądają ekrany akustyczne w europejskich metropoliach: od strony jezdni estetyczne, a na zewnątrz przesłonięte żywopłotem bądź drzewami tak, że autostrady przebiegającej przez podmiejskie osiedle nie tylko nie słychać, ale i nie widać.

Nie wiadomo, czy projektanci Placu Wileńskiego bardziej nie lubią ludzi, czy zwierząt. Na pewno szczególną niechęcią darzą misie, zwiastujące co roku wiosnę przechodniom i pojazdom w Alei Solidarności.

Maciej Białecki
Stowarzyszenie "Obywatele dla Warszawy"

www.bialecki.net.pl
4893