Ile kosztuje, tyle jest wart

W ciągu minionych dwóch lat wielokrotnie pisaliśmy o staraniach oddziału ginekologii i położnictwa Szpitala Praskiego o nowy aparat USG. Stary, wprawdzie kiedyś dobry jakościowo, po prostu zużył się. A taki aparat to ogromne koszty. Wreszcie - jest! I to aparat naprawdę z najwyższej półki: Philips o rozdzielczości 5000 HDI. Został kupiony dla oddziału przez Biuro Polityki Zdrowotnej Urzędu m.st. Warszawy. Aparat taki kosztuje ok. 700 tys. zł, ale firma dała szpitalowi spory rabat.

- Badanie wykonane tym aparatem pozwala na rozwianie wielu wątpliwości - mówi dr Paweł Mielnik, ginekolog-położnik, a jednocześnie specjalista ultrasonografii. - Można np. stwierdzić już w 12 tygodniu ciąży, że pępowina, która powinna być 3-naczyniowa, ma jedynie 2 naczynia. Jest to wskazaniem do wykonania echa serca u płodu, by zapobiec ewentualnym chorobom serca po urodzeniu. Bardzo istotne jest też to, że u pacjentek ze znaczną tuszą można wykonać miarodajne badanie – wysoka rozdzielczość aparatu wyklucza błędy.

Już w 12-14 tygodniu ciąży możliwe jest stwierdzenie wad wrodzonych, takich jak bezczaszkowość, rozszczep kręgosłupa, można też ocenić tzw. fałd karkowy, co stanowi przesłankę np. do podejrzewania choroby Downa. W porę wtedy można przeprowadzić inne, bardziej inwazyjne badania. Aparat pokazuje obraz trójwymiarowy, z możliwością wydrukowania go lub zapisania na płycie. Obecnie z aparatu korzystają pacjentki oddziału zarówno ginekologii i położnictwa, jak i punktu konsultacyjnego. Rozważana jest możliwość wprowadzenia odpłatnych badań dla pacjentek spoza szpitala. Ich cena byłaby bardzo konkurencyjna. Znane jest bowiem wśród lekarzy powiedzenie, że aparat USG wart jest tyle, ile kosztuje. W wielu gabinetach prywatnych są już aparaty USG. Z reguły jednak są to urządzenia dość proste, z których wyniki nie do końca są wiarygodne. Bywa, że prowadzi to do dramatów.

 
3770