Niebezpieczne szczepionki?

Jesień, czas zachorowań na grypę i infekcje grypopodobne. I znów powraca temat - szczepić się przeciw grypie, czy nie? Przy tej okazji powraca również dyskusja nad bezpieczeństwem niektórych szczepień. Większość lekarzy zaleca - bez względu na wszystko. Jednak z roku na rok rośnie grono światłych krytyków.

Do tego grona z całą pewnością należy prof. Maria Dorota Majewska z Zakładu Farmakologii, Katedry Marii Curie Komisji Europejskiej, Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie; przy czym, jak sama stanowczo deklaruje nie jest przeciwniczką szczepień, ale jedynie proponuje racjonalizację ich programu w Polsce i dostosowanie do bezpieczniejszych norm europejskich. Ataki na prof. Marię Majewską są podobne do ataków na innych niezależnych badaczy, lekarzy i polityków na świecie, którzy odważyli się zakwestionować bezpieczeństwo szczepionek. Nagminne jest sekowanie tych, którzy ośmielają się mieć w kwestii szczepień inne niż poprawne politycznie zdanie, nagminne jest odcinanie ich od możliwości publikowania w prestiżowych branżowych czasopismach. Wszystko to wskazuje na zorganizowaną akcję lobby szczepionkowego, które dobrze potrafi dbać o swoje niebagatelne interesy.

Na poparcie tej opinii warto przytoczyć badania przeprowadzone na szczepionkach przeciw grypie przez Cochrane Collaboration (międzynarodowa organizacja non-profit, zajmująca się m.in. badaniami nad zasadnością stosowania bądź wprowadzania na rynek określonych leków). Badania opublikowane w Cochrane Library są znaczące - nie znaleziono bowiem dowodów na korzyści, jakie mogłyby nieść ze sobą szczepienia przeciwko grypie i zauważono, że ilość i jakość prób dokonywanych na szczepionkach była niewystarczające. Autorzy twierdzą, że jedynie badania finansowane przez przemysł farmaceutyczny zauważały korzyści płynące ze stosowania szczepionek przeciw grypie. Autorzy wskazują również, że jedynie badania finansowane przez przemysł mogą liczyć na publikację w najbardziej prestiżowych czasopismach medycznych. I jeszcze jedno - stwierdzono przypadki ciężkich uszkodzeń spowodowanych przez szczepionki i niewystarczającą ilość zgłoszeń o efektach ubocznych.

Opracowanie postbadaniowe zatytułowane "Szczepionki zapobiegające grypie u zdrowych osób dorosłych" jest obciążające zarówno dla przemysłu farmaceutycznego, jak i dla samej szczepionki. Autorzy konkludują - wyniki tego konkretnego przeglądu badań wydają się zniechęcać do wykorzystania szczepienia przeciw grypie u zdrowych osób dorosłych, jako rutynowego elementu zdrowia publicznego. U zdrowych, dorosłych osób ryzyko powikłań pogrypowych w postaci chorób układu oddechowego jest bardzo niskie. Stosowanie szczepionki może być zalecane jedynie jako indywidualny środek ochrony przed tego typu objawami w szczególnych przypadkach, np. u osób przewlekle chorych.

Badacze szukali odpowiedzi wśród przypadków zachorowań na grypę i choroby grypopodobne. Zwracali uwagę na ilość przypadków i stopień zagrożenia dla zdrowia po użyciu szczepionki. Brakujące dane próbowali uzyskać - w formie pisemnej - od wykonujących badania. Odpowiedzi określają jako rozczarowujące. Ostatecznie odrzucono większość badań, wskazując na ich nierzetelność i poważne wady metodologiczne, takie jak: niezadowalający poziom kontroli, nieskorzystanie z losowych kontroli badań klinicznych, niespójności w przedstawionych danych, brak projektu badania, niejasne definicje, słaba sprawozdawczość, niedostatki danych i brak badań porównawczych względem placebo.

Autorzy stwierdzili, że szczepionki podawane pozajelitowo, czyli poza przewodem pokarmowym, co zwykle oznacza zastrzyk, zmniejszają objawy grypopodobne o 4%. Nie znaleźli dowodów, że szczepienie zapobiega rozprzestrzenianiu się wirusa, co oznacza, że zakładane (w efekcie użycia szczepionki) nabycie odporności całej populacji nie następuje. Podobnie w przypadku powikłań - nie znaleziono dowodów, że szczepionka im zapobiega. Próbowano również ustalić zakres komplikacji poszczepiennych i choć zgłoszonych było kilka przypadków, większość badań po prostu nie odniosła się do tej kwestii lub zrobiła to niewłaściwie.

Przegląd wykazał, że wiarygodne dowody na dobrodziejstwo szczepionek przeciwko grypie są mizerne, istnieją za to dowody na powszechną manipulację, fałszywe wnioski i nieuzasadnione nagłośnienie badań finansowanych przez przemysł farmaceutyczny. I to właśnie w świetle tych faktów powinny być interpretowane konkluzje przeglądu.

Nawet nie uwzględniając mizerii badań w ogóle, autorzy z trudem znajdują korzyści szczepień przeciwko grypie u zdrowych ludzi. W najlepszym przypadku, można się doszukać jedynie niewielkiego zmniejszenia absencji w pracy. Nie stwierdzono, by szczepienia miały jakikolwiek wpływ na zmniejszenie ilości powikłań pogrypowych lub zgonów w wyniku tych powikłań.

Powróćmy jednak do prof. Marii Majewskiej, bojowniczki o poprawę bezpieczeństwa stosowania szczepień u niemowląt. Prof. Majewska jest neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała w USA w czołowych instytucjach naukowych tego kraju: na Uniwersytecie Missouri, Uniwersytecie Harvarda i w Narodowym Instytucie Zdrowia pod Waszyngtonem. W 2006 wróciła do Polski, by zrealizować projekt badawczy Komisji Europejskiej. W 2007 uzyskała tytuł profesora nauk medycznych. Jej publikacje o neurosterydach doczekały się tysięcy cytowań w literaturze naukowej. Jako jedyna osoba w Polsce wygrała prestiżowy grant Komisji Europejskiej (Marie Curie Chair) na prowadzenie badań nad biologią autyzmu i potencjalną rolą thimerosalu (postać rtęci występująca w szczepionkach) w patogenezie tej choroby. Realizuje ten projekt we współpracy z Instytutem Psychiatrii i Neurologii, bowiem tu znajduje się Klinika Psychiatrii Dzieci i Młodzieży, która opiekuje się dziećmi autystycznymi. W projekcie bada się potencjalny związek autyzmu z ilością, rodzajem i natężeniem szczepień, z powikłaniami poszczepiennymi, zawartością rtęci w skórze, a także z poziomem hormonów sterydowych.

W ramach prowadzonych badań prof. Majewska otrzymała z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych dokument pod nazwą "Charakterystyki środków farmaceutycznych", zgodnie z którym w szczepionkach zarejestrowanych w Polsce występuje rtęć w postaci thimerosalu. Oto ich lista: Euvax (Wzw B, producent Life Sciences)), Engerix B (Wzw B, prod. Glaxo), D.T.COQ (DTP, prod. Sanofi), DTP (Biomed, Kraków), TETRAct-HIB (DTP+Hib, prod. Sanofi), D - (błonicza, prod. Biomed), DT - (błonica+tężec, prod. Biomed), DTP - (błonica+tężec+krztusiec, prod. Biomed), polskie szczepionki przeciw grypie.

Polski niemowlak szczepiony (do 7 miesiąca życia) zgodnie z harmonogramem może otrzymać w sumie 175 ľg rtęci (ľg - mikrogram), czyli całkiem sporą dawkę niebezpiecznej trucizny! W tym momencie należy się naszym czytelnikom wyjaśnienie niektórych skrótów nazw chorób i szczepionek. Skrót Wzw B oznacza wirusowe zapalenie wątroby typu B. Skrót DTP powstał od pierwszych liter łacińskich nazw chorób - Diphteria (błonica, inaczej dyfteryt), Tetanus (tężec) i Pertussis (krztusiec, dawniej koklusz) i oznacza skojarzoną szczepionkę przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi. Skrót Hib oznacza szczepionkę przeciw zakażeniom bakterią Haemophilus influenzae typu b, która powoduje zapalenie opon mózgowo - rdzeniowych.

Polskie niemowlęta w pierwszych 18 miesiącach życia otrzymują 16 obowiązkowych szczepień przeciw 10 chorobom: gruźlicy, żółtaczce B, błonicy, krztuścowi, tężcowi, polio, odrze, śwince, różyczce, i zakażeniom Haemofilus influenzae b. Dodatkowo zaleca się szczepienia przeciw: Streptococus pneumoniae, Neisseria meningitidis, rotavirus, influenza virus, herpes virus varicellae, i hepatitis A virus, co daje ogólną liczbę 26 szczepień w pierwszych 24 miesiącach życia. Zdrowe i silne organizmy żołnierzy amerykańskich nie wytrzymały tego typu szczepień i zostały obarczone - na trwałe - chorobą autoimmunologiczną, powszechnie znaną i określaną mianem syndromu wojny w Zatoce Perskiej.

Do kontrowersyjnego tematu szczepień powrócimy w kolejnym wydaniu NGP.

Elżbieta Gutowska

9586