Szczepionki wysokiego ryzyka

W poprzednim wydaniu NGP zaprezentowaliśmy tylko jedno z cytowanych przez prof. Marię Dorotę Majewską badań nad thimerosalem, stanowiącym składnik niektórych szczepionek. Przypominamy, że owa substancja jest organicznym związkiem toksycznej i niebezpiecznej rtęci. Dziś ostatni tekst z naszego cyklu.

Pamiętamy, jak ta newralgiczna baza zaszczepionych amerykańskich dzieci, wraz z wyszczególnionymi schorzeniami poszczepiennymi, została przekazana prywatnej firmie - śmiało można powiedzieć - do ukrycia na zawsze.

Fałszerstwa na najwyższym szczeblu
Niezależni badacze zostali pozbawieni dostępu do bazy, w ten sposób rozpoczął się proces maskowania dowodów na toksyczność thimerosalu, zaś badacze związani z koncernami farmaceutycznymi i reprezentujący ich interesy mieli "produkować" publikacje, całkowicie negujące zależność pomiędzy występowaniem chorób neurologicznych a rtęciowym komponentem szczepionek. Jednym z takich negujących ów związek był Instytut Medycyny (IOM), amerykańska organizacja, w której skład wchodzili przedstawiciele firm farmaceutycznych, zaangażowanych w szczepionkowy biznes. Zależność pomiędzy występowaniem schorzeń neurologicznych a thimerosalem została odrzucona a priori, bez przeprowadzenia jakichkolwiek badań, w sposób rażąco odbiegający od naukowych standardów.

Fałszowanie badań i wykonywanie ich pod zamówienie koncernów farmaceutycznych, sięgnęło samych szczytów. Medycznym sabotażem pachnie to, co powiedział Douglas Gordon, dyrektor strategicznego planowania z amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia, który na konferencji w Princeton w 2001 poinformował, że trwają właśnie cztery procesy badawcze, zakładające wykluczenie zależności pomiędzy szczepieniami i m.in. - autyzmem, regresem rozwojowym i zapaleniem jelit, nie ukrywając specjalnie, że badania są prowadzone na zlecenie koncernów farmaceutycznych. Tajemnicą poliszynela było, że Gordon pracował niegdyś jako dyrektor koncernu farmaceutycznego produkującego szczepionki. Wedle prof. Majewskiej fatalne jest to, że w odpowiedzi na jej sugestie dotyczące szkodliwości niektórych szczepionek, Polskie Towarzystwo Wakcynologii powoływało się m.in. na te właśnie, amerykańskie badania, dowodząc bezpieczeństwa thimerosalu.

Od chóru piewców rzekomo bezpiecznego wprowadzania rtęci do organizmów niemowląt, odbija in plus jeden z komitetów Izby Reprezentantów, zajmujący się reformą rządową. To stamtąd w 2003 roku wyszedł raport, w którym znalazła się konstatacja o wysoce prawdopodobnych neurologicznych uszkodzeniach wielu tysięcy dzieci, którym zaaplikowano szczepionki z thimerosalem. Wedle raportu ten toksyczny konserwant jest odpowiedzialny za epidemię autyzmu - właśnie takie kategoryczne sformułowanie tam się znalazło. "Epidemii" można byłoby zapobiec, gdyby wykazano należytą czujność i zaprzestano celowego narażania niemowląt na działanie neurotoksyny. I cytat dosłowny - Niezdolność agencji rządowych do skutecznego działania w tej sprawie dowodzi instytucjonalnego sabotażu w celu ochrony własnych interesów i nieuzasadnionego krycia przemysłu farmaceutycznego. Ostre stwierdzenia; cóż z tego, skoro nie poszły za nimi natychmiastowe działania.

Zadziwiające, jak często wśród obrońców thimerosalu znajdowali się stronniczy badacze, choćby Brytyjka Elizabeth Miller, autorka publikacji finansowanych przez producentów szczepionek, występująca jako sądowy ekspert tychże, broniąca ich przed pozwami rodziców dzieci, które ucierpiały w wyniku szczepień. Jak twierdzi prof. Majewska, analizy dr Miller są bardzo podejrzane, a stopień manipulacji jest w najwyższym stopniu kuriozalny. Miller stara się wykazać, że thimerosal jest ... korzystny dla rozwoju dzieci!

Rośnie świadomość zagrożeń
W miarę upływu lat i rozszerzania się dyskusji nad szkodliwością thimerosalu, a przede wszystkim wraz z rosnącą świadomością zagrożeń, zmieniała się w USA atmosfera wokół tego problemu. Naciski rodziców i Kongresu USA sprawiły, że amerykański Instytut Medycyny zdecydował się powołać grupę niezależnych naukowców, którzy poddali krytyce zmanipulowane raporty i wykazali konflikt interesów – owe badania były wykonywane na zlecenie i pod z góry założoną tezę koncernów farmaceutycznych. Dwóm naukowcom Markowi i Davidowi Geierom udało się dotrzeć do utajnionej bazy szczepionkowej, a ściślej – po rocznych bojach – wymuszono jej udostępnienie na Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, przy wsparciu amerykańskiego Kongresu. Geierowie dokonali własnej analizy danych bazy szczepionkowej, powtarzając zasadnicze tezy badań Verstreatena, o których pisaliśmy w poprzednim tekście naszego cyklu. Stwierdzili mianowicie jednoznacznie, że thimerosal aplikowany jako konserwant do szczepionek może być odpowiedzialny za zachorowania na autyzm i ADHD, że może być sprawcą upośledzeń umysłowych u dzieci, epilepsji i wielu innych neurologicznych dysfunkcji. Owe tezy zostały potwierdzone w publikacjach Geierów z 2004, 2006 i 2007.

Prof. Majewska słusznie oburza się na próby dezawuowania przez Polskie Towarzystwo Wakcynologii tych - jak mówi - uczciwych i niezależnych amerykańskich uczonych (...) przy równoczesnym gloryfikowaniu publikacji jawnie zafałszowanych.

W 2007 dr Julie Gerberding, dyrektor naczelna Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom, gościła w stacji telewizyjnej CNN, gdzie powiedziała, iż szczepionki mogą powodować autyzm w populacji dzieci wrażliwych. W 2008 była dyrektor amerykańskiego Narodowego Instytutu Zdrowia, dr Bernardine Healey przyznała w mediach, że jest coraz więcej dowodów na związek szczepień z występowaniem autyzmu u niektórych dzieci, uznając równocześnie za skrajny brak odpowiedzialności powstrzymanie, przez amerykański Instytut Medyczny, badań nad związkiem autyzmu ze szczepieniami, a ściślej związkiem rtęci w nich zawartym. Te działania określiła jako antymedyczne, antynaukowe i szkodliwe. Wyraziła zdziwienie, iż rząd USA odmawia przeprowadzenia badań porównawczych stanu zdrowia dzieci szczepionych i nieszczepionych (mając dostęp do danych obu grup), wypłacając jednocześnie setki milionów dolarów odszkodowań rodzicom dzieci z poszczepiennymi uszkodzeniami, chorobami i dysfunkcjami.

W obronie niemowląt
Prof. Maria Majewska podkreśla zawsze, że nie jest przeciwniczką szczepień, co imputuje jej zarząd Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, ale jedynie zwolenniczką racjonalizacji ich programu i dostosowania do bezpiecznych norm europejskich. Niestety, polski model szczepień jest zbliżony do amerykańskiego, choć mamy pod ręką racjonalne i bezpieczne modele, choćby skandynawski. W USA stosuje się absurdalnie dużą liczbę szczepień, zaś służba zdrowia jest niewydolna, marnotrawna i skorumpowana, czego dramatycznym przejawem jest rosnąca umieralność niemowląt (około 7 na 1000 zdrowych urodzeń). Wzorowanie się na tym modelu skutkuje w Polsce umieralnością niemowląt na poziomie 6 przypadków na tysiąc zdrowych urodzeń. W większości europejskich krajów zachodnich nie szczepi się noworodków i od dawna nie stosuje się rtęci w szczepionkach (od 2000). W krajach skandynawskich, gdzie szczepionki z thimerosalem wycofano ze sprzedaży w 1990, średnia umieralność wynosi 3 przypadki na 1000 urodzeń. W krajach starej UE szczepienie Wzw B otrzymują tylko noworodki matek zakażonych żółtaczką B, a BCG tylko niemowlęta z rodzin zagrożonych gruźlicą lub z regionów, gdzie zachorowalność na tę chorobę przekracza 40 przypadków na 100 tys. populacji. W Polsce średnia zachorowalność wynosi poniżej 20 przypadków na 100 tys. Wiele badań wskazuje na ograniczoność skuteczności szczepionki BCG; niektóre pokazują, iż nie tylko nie chroni ona przed gruźlicą, a może nawet zwiększać zachorowalność na nią.

Prof. Majewska sugeruje, że niewielki w ostatnich latach wzrost śmiertelności polskich niemowlaków może być wynikiem wprowadzenia w Polsce (w 2007), jako obowiązkowej, szczepionki Hib podawanej w drugim miesiącu życia. Według amerykańskiej bazy danych, właśnie ta szczepionka powoduje gros ciężkich powikłań i wczesnych zgonów.

26 obowiązkowych szczepień w pierwszych 24 miesiącach życia - brzmi to naprawdę zatrważająco. Rekomendowane szczepionki heksawalentne (skojarzone, kilkuskładnikowe) - 6 w jednej strzykawce, to już brzmi jak opowieść rodem z thrillera. Niemieccy i austriaccy naukowcy zbadali 19 zgonów niemowląt (w latach 2000 - 2003), właśnie po podaniu dwóch szczepionek tego typu. Zgony nastąpiły w wyniku poszczepiennych obrzęków mózgu i płuc, a także zawałów serca. Dzieci - przed szczepieniem - były zupełnie zdrowe.

Dopuszczenie na polski rynek szczepionek z thimerosalem zakrawa na (najoględniej mówiąc) zatrważającą beztroskę. Zważywszy na model europejski i jeszcze bardziej restrykcyjny model skandynawski, zważywszy na powszechną dyskusję o szkodliwości rtęci w szczepionkach, która przetacza się przez USA - to co dzieje się w Polsce, jest igraniem z ogniem.

Prof. Majewska mówi wprost: Istnieją dowody, że nadmierne, zbyt wczesne i toksyczne szczepionki są przyczyną zgonów oraz fizycznych i neurologicznych okaleczeń milionów dzieci. Moje opinie na ten temat nie są odosobnione ani pochopne, ani nie wynikają z nacisków żadnych grup interesu. Wynikają z dogłębnego zapoznania się z tym problemem i przestudiowania wielu dokumentów z różnych wiarygodnych źródeł. Widziałam ciężko okaleczone szczepionkami dzieci (i dorosłych), rozmawiałam z ich rodzicami i żadne zaklęcia nie przekonają mnie, że szczepionki są dla wszystkich bezpieczne. Jako doświadczony naukowiec świadomie odrzucam publikacje, o których wiem, że zostały napisane na zamówienie szczepionkowych grup interesu. (...) Publikacje sponsorowane przez firmy farmaceutyczne najczęściej są pozbawione wiarygodności.

Notowała Elżbieta Gutowska

11385