Prosto z mostu

Horror wakacji w stołecznej komunikacji

Wakacyjne rozkłady jazdy komunikacji miejskiej to głupi anachronizm, pod pozorem mniejszego ruchu realizujący wyłącznie jeden cel: oszczędności dla kasy miejskiej. W tym roku w Warszawie zawieszono siedem linii autobusowych (nie licząc tzw. kursów szkolnych) oraz zmniejszono częstotliwości kursowania kilkudziesięciu autobusów, kilku tramwajów, metra i SKM-ki.

Tymczasem liczba dorosłych warszawiaków korzystających z komunikacji w okresie letnim jest tylko nieznacznie mniejsza niż zwykle, a dodatkowo do naszego miasta przybywają wtedy turyści. Widziałem onegdaj badania społeczne, z których wynikało, że w miesiącach lipcu i sierpniu w danym momencie na wakacyjnym wyjeździe jest niewiele ponad 5 procent dorosłych mieszkańców Warszawy. Wytłumaczenie jest proste: spora część warszawiaków nie wyjeżdża na wywczasy w ogóle, reszta ma urlopy nie dłuższe niż dwutygodniowe. Dodatkowo, jak się zastanowić, na wakacje nie wyjeżdżają raczej właśnie użytkownicy komunikacji publicznej.

Obywatel, korzystający z dwutygodniowych wczasów, przez pozostałą część lata musi dojeżdżać do pracy w zwiększonym tłoku albo i z niewygodną przesiadką, gdy jego linię na okres wakacji zawieszono - przecież nie ma tak, że na urlop wyjeżdżają akurat pasażerowie zawieszanych połączeń autobusowych. Władze miasta robią dobrą minę do złej gry, choć są świadome sytuacji. Ostatnio szczere zdanie wypsnęło się rzecznikowi prasowemu Metra: „Jest teraz większy tłok, bo w wakacje pociągi kursują rzadziej.”

W wakacje także, wybierając mniejsze zło, planuje się remonty ulic. Sezon urlopowy nie powinien być jednak workiem bez dna: mniejszy ruch to nie powód, by lekceważyć potrzeby komunikacyjne mieszkańców pozostałych w tym czasie w mieście. Remonty wakacyjne powinny być koordynowane, a straty czasu użytkowników minimalizowane. Tak się w Warszawie nie dzieje. Np. na Bemowie właśnie zaczyna się budowa torów tramwajowych pomiędzy ratuszem a przystankiem Radiowa, co wymaga częściowego wyłączenia z ruchu skrzyżowania ulic Powstańców Śląskich i Górczewskiej, niezwykle ruchliwego od czasu uruchomienia trasy S-8. Trudno, tak trzeba. Początkowo władze dzielnicy zaplanowały na ten sam okres - rozsądnie - przebudowę jezdni skrzyżowania. Ale, jak to w ostatnich latach w Warszawie notorycznie się zdarza, urzędnicy nie zdążyli z właściwym przygotowaniem inwestycji i została ona odłożona na rok, do kolejnych wakacji. W wakacje przecież można, ludzie mają czas, najwyżej postoją w korkach.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl