Lewa strona medalu

Wisła

Ani się człowiek obejrzał, a już po wakacjach. W tym roku upał nieźle dał się we znaki. W nadmorskich kurortach znalezienie kawałka pustej plaży graniczyło z cudem. Również w stolicy każdy poszukiwał choć namiastki wody. Oblegane były parki z fontannami, stawami i jeziorkami. W tym również jeziorko Gocławskie, które wbrew prawu oddano w prywatne ręce, o czym mówiliśmy przed wyborami. Samorządowe Kolegium Odwoławcze przyznało właśnie, że decyzja została podjęta z naruszeniem prawa, ale niestety… nie można jej już cofnąć. Wydająca decyzję urzędniczka pracuje jakby nigdy nic dalej.

Póki co, nikt nie sprywatyzował rzeki Wisły, która od pewnego czasu stała się na powrót modna. Na lewym brzegu w okolicach Mostu Poniatowskiego pełno knajp i ogródków piwnych, gromadzących każdego dnia wakacji (i nie tylko) tłumy. Podobnie było nad Wisłą kilkanaście lat temu, gdy przy Podzamczu stał ogródek przy ogródku do momentu, gdy ówczesny prezydent stolicy Lech Kaczyński zadecydował o ich likwidacji. Te dzisiejsze mają inną formę, są o niebo bezpieczniejsze dla odwiedzających, a niektóre oprócz alkoholu serwują też sporą dawkę kultury. Po praskiej stronie skromniej, bo tu jedyne warte uwagi atrakcje to La Playa na plaży przy ZOO i plaża w okolicach Stadionu Narodowego. Poziomem na pewno nie odbiegają od konkurencji po drugiej stronie Wisły, a liczbą atrakcji La Playa bije na głowę chyba wszystkich. Warto odwiedzić i generalnie zostać po naszej stronie brzegu. Tym bardziej, że rzeka ma rekordowo niski poziom wody i odsłoniła wiele skarbów. Począwszy od fragmentów starego Mostu Poniatowskiego, rzeźby z czasów potopu szwedzkiego po… ząb mamuta. Spacerując praskim brzegiem można stać się więc prawdziwym odkrywcą.

Trochę lepiej będzie spacerowało się po lewej stronie Wisły, gdzie z ponadrocznym opóźnieniem otwarto pierwszy odcinek bulwarów nadwiślańskich na Podzamczu. Ma to być „luksusowy salon Warszawy” jak trąbią stołeczne media. Oceniając z perspektywy kosztów – 122 miliony zł – to na pewno. Swego czasu uważałem, że w dobie kryzysu Warszawy na ten luksus nie stać, bo bulwary remontowano m.in. kosztem cięć w inwestycjach na Pradze. Ale ok., powstały. Co tam znajdziemy? Szeroką promenadę z tarasami widokowymi, przystanią dla statków i wieloma innymi bajerami. Niestety, okazało się, że wykonawcy zapomnieli o najważniejszym, a mianowicie udogodnieniach dla niepełnosprawnych dla których bulwary są przeszkodą nie do pokonania. Przynajmniej na razie.

Sebastian Wierzbicki
przewodniczący SLD w Warszawie
www.sebastianwierzbicki.pl