Chłodnym okiem

Listy zarejestrowane

W dzielnicy pod względem merytorycznym niewiele się dzieje. Co prawda, na ostatniej sesji radny Mariusz Borowski z SLD został wybrany przewodniczącym komisji bezpieczeństwa, prawa i samorządu, a rada przyjęła dwa projekty moich stanowisk w sprawach uczczenia króla Władysława IV, który nadał prawa miejskie Pradze i drugiego w sprawie budowy parkingów dla coraz większej ilości samochodów na Pradze, więc pozwolę sobie niniejszy felieton poświęcić tzw. dużej polityce.

15 września o północy minął termin rejestracji list w wyborach do parlamentu. Do ostatnich chwil trwała w niektórych komitetach nerwówka. W rezultacie wymóg zebrania ponad 5000 podpisów w ponad dwudziestu jeden okręgach wyborczych spełniło osiem komitetów. Nie udało się to m.in. osławionemu Stonodze i konkurencji Zjednoczonej Lewicy. 25 października, za niespełna 20 dni, 30 milionów uprawnionych do głosowania w godzinach 7-21 będzie miało możliwość opowiedzenia się, jak wizja kraju ich oczarowała. W takich bowiem kategoriach mogę rozpatrywać to, co płynie dziś z ust polityków PO - partii rządzącej i prowadzącej w sondażach PiS. Poziom mojego zaufania do tych obietnic równa się zero. Dziwne jest to, że przed każdymi wyborami próbuje się przewracać każdy funkcjonujący lepiej lub gorzej system o 180 stopni. Dziś z ust PO słyszymy o likwidacji składek na ZUS i NFZ, podatkach na poziomie 10%, darmowych lekach, wydłużeniu urlopów wychowawczych itp. Kilka lat temu słyszeliśmy razy 3, 15 czyli PIT 15%, CiT15% i podatek liniowy 15%. I co z tego wyszło? Nic. Dziś te hasła odgrzała Nowoczesna z królem liberałów Ryszardem Petru, którego bogata kampania owiana jest finansową tajemnicą. PiS jest konsekwentny w swoich obietnicach od lat, tzn. obiecuje wszystkim wszystko, a przede wszystkim zmianę modelu funkcjonowania państwa. Nie bardzo wiadomo, co się za tym kryje. Słyszymy o podejmowaniu razem wyzwań, budowaniu wspólnoty i tego typu slogany. Ma być inaczej niż za PO. Z konkretów można wyłowić zamiar powołania dwóch kolejnych województw, czyli zwiększenia administracji i cofnięcie reformy emerytalnej. To ostatnie postuluje także Zjednoczona Lewica, ku której chyli się moje serce. Zjednoczona proponuje także podniesienie płacy minimalnej do 2500 zł, wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej na poziomie 15 zł i likwidację umów śmieciowych. PSL do ostatniej kropli krwi bronić będzie KRUS i dopłat bezpośrednich z Unii; o Kukizie, który w objęciach narodowców stacza się w polityczny niebyt, więcej pisać nie warto. Pozostaje jeszcze nieznana Partia Razem oraz nieśmiertelny Korwin Mikke. Nic o ich zamierzeniach nie wiem, więc nie będę się wymądrzał.

Nie jest tajemnicą, na jakie ugrupowanie oddam głos. Porozumienie się kilku jakże różnych ugrupowań lewicowych uważam za duży sukces. Po raz pierwszy lewica z pod znaku SLD idzie do wyborów z szeroko pojętą lewicą społeczną. Wyrazem tego jest choćby nasza lista warszawska, którą otwierają: Barbara Nowacka z TR i Katarzyna Maria Piekarska z SLD. W czołówce jest przedstawiciel ruchów LGBT Krystian Legierski i niedawna kandydatka na prezydenta Warszawy Joanna Erbel. Zamyka ją jak zwykle barwny Piotr Gadzinowski. Jest na kogo głosować.

Ireneusz Tondera
radny Dzielnicy Praga Północ
Sojusz Lewicy Demokratycznej
i.tondera@upcpoczta.pl