Prosto z mostu

Co można zobaczyć w autobusach MZA

Zastanawiam się, czy warszawskim przewoźnikiem Miejskie Zakłady Autobusowe kieruje bardziej pazerność na kasę, czy brak wyobraźni. W blisko 400 miejskich autobusach zostały onegdaj zainstalowane monitory telewizyjne, po kilka w każdym wozie. W innych polskich miastach, o zagranicznych metropoliach nie wspominając, takie monitory służą do pełnego informowania pasażerów o przystankach i trasach przejazdu, pokazują stosowne mapki, bodaj w Gdańsku na ekranie można nawet zobaczyć fotografię najbliższej okolicy kolejnego przystanku (po zmroku niezwykle użyteczne dla kogoś słabo znającego miasto), a w Warszawie?

Na monitorach w warszawskich autobusach możemy zobaczyć reklamy, głównie szkół językowych. Między reklamami pojawiają się informacje miejskie, a w poprzednim miesiącu pasażerowi mogli również napatrzeć się do syta na audycje wyborcze kandydatów na posłów (wyłącznie) Platformy Obywatelskiej. Swoją drogą, jestem ciekaw, czy miasto ma prawo zamieszczać swoje informacje nieodpłatnie. Jest tego sporo: obok zapowiedzi imprez kulturalnych także np. zachęta do udziału w głosowaniu nad budżetem obywatelskim czy (całkiem udana) kampania społeczna „Kierunek życzliwość w komunikacji miejskiej”. Jeżeli miasto musi za emisję tych materiałów w miejskich autobusach płacić, to jest to ukryta forma dofinansowania spółki miejskiej, będącej jednym z kilku przewoźników w Warszawie, niesprawiedliwa wobec innych, prywatnych przewoźników.

Na informacje dla pasażerów pozostawiono wąziutki pasek u góry ekranu. Można się z niego na przemian dowiedzieć ALBO o numerze autobusu, ALBO o trasie przejazdu, ALBO o nazwie najbliższego przystanku. Informacja o trasie jest zresztą adresowana do bardzo cierpliwych pasażerów, gdyż nie mieści się cała na wąskim pasku i jest przesuwana, co trwa na ogół dłużej niż czas potrzebny do przejazdu autobusu pomiędzy przystankami, kiedy to pasek znika i pojawia się nazwa przystanku; gdy nazwa przystanku znika, pasek przesuwa się od początku, do następnego przystanku, i tak w kółko.

Monitory te stanowią wyraźny dysonans wobec całego systemu informacji wizualnej komunikacji publicznej w Warszawie, rozwijanego jeszcze od czasów PRL. Sposób podawania informacji o rozkładach jazdy i trasach na tablicach bocznych pojazdów i na przystankach w Warszawie jest bowiem znakomity. Zawiera ogromną liczbę przydatnych informacji, podanych w bardzo czytelny sposób. Piszę to jako nałogowy użytkownik komunikacji publicznej: jesteśmy w tym najlepsi w Polsce, a może i w Europie.

Maciej Białecki
Wspólnota Samorządowa
maciej@bialecki.net.pl
www.bialecki.net.pl