Szkoła pełna zwierząt

Trwa lekcja. Uczniowie notują, pilnie słuchając wykładowcy, gdy spod kurtki jednego z nich wypełza złocisty wąż, a pod stolikiem kica sobie królik. Nie dziwi to zupełnie nauczyciela, który spokojnie prowadzi zajęcia.

To jakaś fantastyka, taka szkoła nie istnieje! - zakrzykną wszyscy. A jednak jest taka szkoła, do której można przyjść ze swoim zwierzęcym ulubieńcem. Znajduje się w centrum Pragi. To Technikum Weterynaryjne nr 1 przy ul. Kijowskiej 3. Obecność zwierząt na lekcjach jest tu rzeczą normalną, a nawet pożądaną. Czasem nauczyciele proszą o przyprowadzenie na zajęcia psa lub innego zwierzaka  jako pomocy dydaktycznej, zwykle jednak uczniowie z własnej woli przychodzą ze swymi pupilami, które na ogół dobrze się w szkole czują i zachowują się bardzo poprawnie.

Częściej goszczą w szkole psy, rzadziej koty, gdyż jako wielcy indywidualiści, bardziej się stresują. Spektrum pojawiających się w szkole zwierząt jest bardzo szerokie, od chomików i szczurków zaczynając, poprzez świnki morskie i gekony, na żółwiach i wężach kończąc.

Na lekcję z hodowli zwierząt Maciek przyszedł z sympatycznym szczurkiem o imieniu Fela. Fela ma 3 miesiące i miała kiedyś towarzyszkę zabaw, Melę. Niestety, Mela już nie żyje i dlatego Fela uczęszcza do szkoły z Maćkiem. Chyba jest nieświadoma tego, że w ławce obok „siedzi” a właściwie pełza wąż zbożowy, który odżywia się myszami. Widocznie akurat nie jest głodny - wystarcza mu jedna myszka na tydzień. Wąż zbożowy pochodzi z Ameryki Północnej, ma piękne pomarańczowo-złote ubarwienie, a jego nazwa wiąże się z tym, że żeruje w zbożu. Do szkoły przyjechał, ukryty pod kurtką, z Adrianem, który w domu ma jeszcze dwa gekony i żółwia stepowego.

Tymczasem w sali obok „obowiązek szkolny” realizują: królik, świnka morska i żółw. Ośmiomiesięczny, duży królik często bywa w szkole jako towarzysz Jakuba, który hoduje również króliki - miniaturki. Pan świnka morska przyjechał z Emilią. Ma długą, jedwabistą sierść, dlatego Emilia często go czesze. W wiaderku z wodą urzęduje żółw niewiadomego gatunku. Piotr, właściciel gada, wyznał, że posiadanie żółwia było jego marzeniem od dzieciństwa. Żółw mieszka w terrarium z dostępem do wody, którą trzeba zmieniać dwa razy w tygodniu. Nie przeraża to Piotra, bo żółwie to jego pasja. Pojechał nawet do Berlina na wystawę żółwi.

W klasie trzeciej, na lekcji angielskiego bawią się dwa pieski; wielorasowy Kapsel i przedstawicielka rasy shitsu - Nasti, co trochę chyba rozprasza ich właścicielki, Martę i Małgorzatę. Był też kot Karoliny, Hrabia, ale musiał już iść do domu. Raz nawet na lekcji pojawiła się kura.

- Kiedy zapytałem ucznia, dlaczego przywiózł właśnie kurę - opowiada nauczyciel Grzegorz Warchocki - usłyszałem, że dlatego, gdyż konduktor pociągu podmiejskiego zabronił przewozu owcy.

Jak widać, nie jest to zwykła szkoła. Jedyne w Warszawie technikum weterynaryjne funkcjonuje w ramach Prywatnego Centrum Kształcenia Zawodowego. W marcu obchodzić będzie swoje 20-lecie. Poza technikum, w budynku przy Kijowskiej 3 działa jeszcze szkoła policealna oraz kursy zawodowe dla dorosłych, kształcące w kierunkach: pszczelarz, ogrodnik, fizjoterapeuta koni oraz laborant weterynaryjny, a ostatnio także zoopsycholog.

Szkoła kształci głównie techników weterynarii. Nauka w technikum trwa 4, a w szkole policealnej - 2 lata. W obu szkołach program nauczania przewiduje zdobycie wiedzy o małych i dużych zwierzętach. W technikum, oprócz przedmiotów ogólnych, uczniowie uczą się takich przedmiotów, jak: biologia, anatomia i fizjologia zwierząt, chów i hodowla, choroby i pielęgnacja zwierząt oraz diagnostyka weterynaryjna. W ostatniej klasie dochodzi jeszcze kontrola i nadzór, przedmiot związany z działalnością inspekcji weterynaryjnej.

Uczniowie odbywają też ciekawe praktyki. Część przedmiotów praktycznych realizowana jest na miejscu, w szkolnych pracowniach. Znaczna ilość godzin praktycznych realizowana jest jednak poza szkołą. I tak w pierwszej klasie uczniowie wyjeżdżają na tydzień do hodowli koni, gdzie zapoznają się z zasadami żywienia i codziennej pielęgnacji tych zwierząt. W klasie drugiej przewidziane są praktyki hodowlane innych dużych zwierząt, zajęcia odbywają się więc w oborze lub chlewni.

W programie klasy trzeciej są już przedmioty typowo diagnostyczne, związane z leczeniem zwierząt; dlatego uczniowie odbywają praktyki w lecznicach. Szkoła ma stałą współpracę ze schroniskiem na Paluchu. W tamtejszym gabinecie weterynaryjnym, gdzie trafiają zwierzęta poszkodowane i chore, mogą się dużo nauczyć.

Po zdaniu trzech państwowych egzaminów kwalifikacyjnych, absolwenci szkoły otrzymują tytuł technika weterynarii. Technicy weterynarii stanowią personel pomocniczy lekarzy weterynarii, odpowiadający średniemu personelowi medycznemu w medycynie ludzkiej. Mogą przeprowadzić wstępny wywiad, pobrać krew, zrobić EKG, zmierzyć ciśnienie, podać lek na odrobaczenie, asystują też przy zabiegach.

- To zawód bardzo potrzebny - mówi dyrektor szkoły, lek. wet. Marta Pacewicz. - Ostatnio obserwujemy tendencję zwyżkową w zatrudnianiu personelu pomocniczego. Według danych europejskich przyjmuje się, że na 1 lekarza przypada obecnie 7 techników weterynarii.

Poza klinikami, absolwenci technikum przy Kijowskiej mogą znaleźć pracę w schroniskach, laboratoriach oraz inspekcjach weterynaryjnych. Część decyduje się podjąć studia wyższe na Wydziale Weterynarii lub Wydziale Nauk o Zwierzętach w SGGW, z którą szkoła ma ścisłą współpracę.

- Mamy wykładowców z SGGW, a jeden przedmiot w klasie 1, „Anatomia w praktyce” w całości realizowany jest właśnie na tej uczelni - mówi dyrektor Marta Pacewicz.

W marcu rozpoczyna się nabór do szkoły. O przyjęcie do technikum weterynaryjnego mogą starać się absolwenci gimnazjum, a do szkoły policealnej - osoby, które mają średnie wykształcenie.

- Pierwszym i najistotniejszym warunkiem jest dla nas chęć pracy ze zwierzętami - wyjaśnia dyrektor Marta Pacewicz. - W rozmowie kwalifikacyjnej, w której prosimy, aby uczestniczyło też któreś z rodziców, staramy się zorientować, czy wybór młodego człowieka jest przemyślany. Pytamy, czy ma jakieś zwierzęta, czy miał styczność z badaniem lub zabiegiem weterynaryjnym, czy zdarzyło mu się widzieć zwłoki zwierzęcia. Pytamy też o to, czy jest w stanie wyobrazić sobie swoją wizytę w rzeźni, bo to też jest element pracy technika weterynarii, przynajmniej w toku nauczania.

Na kilkumiesięczne kursy zawodowe może zapisać się każdy, kto skończył 18 lat. Ostatnio dużą popularnością cieszą się kursy dla zoopsychologów. Zapotrzebowanie na takich specjalistów wiąże się z faktem, że zamknęliśmy nasze zwierzęta w domach, w których siedzą same, kiedy właściciele są w pracy.

- Alergie i zachowania agresywne, powodowane są głównie nudą - mówi dyrektor Marta Pacewicz. - Pozostawiony samemu sobie na wiele godzin zwierzak z nudów niszczy dom, a później wykazuje agresję w stosunku do właściciela. Coraz częściej potrzebne są osoby, które potrafią pomoc zwierzęciu i jego panu. Pierwszy kurs dla zoopsychologów okazał się więc strzałem w dziesiątkę. Prowadziły go dwie zoopsycholożki, jedna specjalizująca się w kotach, druga - w psach.

Szkoła na Kijowskiej ma też ciekawą ofertę dla szkół podstawowych i przedszkoli. Chodzi o nietypowe lekcje z cyklu „Zwierzaki wokół nas”, z których dzieci dowiedzą się np. jak karmić królika lub świnkę morską, dlaczego psa nie kąpiemy codziennie i czy krowa naprawdę ma kilka żołądków, a także nauczą się, jak udzielić pierwszej pomocy psu lub kotu.

Warto odwiedzić to niezwykłe miejsce, przyjazne zwierzętom i ich miłośnikom. Technikum Weterynaryjne nr 1 przy ul. Kijowskiej 3 jest szkołą dla pasjonatów i dla tych, którzy chcą pomagać swoim czworonożnym, skrzydlatym i pełzającym przyjaciołom. Kadra nauczycielska, uczniowie i towarzyszące im zwierzęta tworzą razem wyjątkowy zespół a także, zaryzykuję stwierdzenie, zupełnie nowy typ szkoły.

Joanna Kiwilszo