XXII sesja Rady Dzielnicy Białołęka

Krucha zgoda i niepewny spokój

Białołęka przez ostatnie miesiące była bohaterką mediów w kontekście długotrwałego konfliktu między opozycją i koalicją, które kilkakrotnie zamieniały się miejscami. Białołęka zasłynęła również sesjami równoległymi – raz organizowanymi przez koalicję, raz przez opozycję, sesjami z wyłączanym światłem i nagłośnieniem, z utarczkami słownymi i rękoczynami.

7 czerwca odbyła się 22. sesja i - o dziwo - była to sesja spokojna i merytoryczna. Nie było kłótni, wyrywania sobie mikrofonów, wyłączania nagłośnienia i prądu. Może pojawiło się światełko w tunelu?

Sieczna niezgody?

Dyskutowano zmiany w budżecie Białołęki na ten rok, w kontekście ulicy Siecznej, która stała się ostatnio elementem przetargowym między PO a trójką radnych, przeciągniętych na stronę koalicji, nowych sprzymierzeńców PO z lokalnych ugrupowań. Budowa Siecznej znalazła się w planach, kiedy burmistrzem Białołęki był Piotr Jaworski. Miała powstać do 2018 roku. Wypadła jednak z planu, zaś w jej miejsce weszły małe uliczki znajdujące się w okręgach wyborczych nowych koalicjantów PO. Te uliczki to Zyndrama z Maszkowic w osiedlu Płudy oraz Brzezińska i Wadowicka w osiedlu Choszczówka. Nikt nie neguje potrzeby wybudowania i tych ulic, zwłaszcza, że w Płudach i Choszczówce stan ulic jest dramatyczny, ale tym razem sprawa wyglądała na klasyczny, polityczny deal – utrzymanie rządów w Białołęce za cenę dotychczas priorytetowej ulicy Siecznej, która ma prowadzić do osiedla Lewandów zamieszkiwanego przez ponad 2,5 tys. osób. Zważywszy na intensywną rozbudowę tej części Białołęki – ma tu powstać ponad setka budynków mieszkalnych - jest to inwestycja niezwykle potrzebna. Ulica miała być wyposażona w chodniki i ścieżkę rowerową. Zarezerwowano na nią w budżecie 8,5 mln zł do 2018. Sieczną miały jeździć autobusy komunikacji miejskiej, które m.in. miały służyć dzieciom, uczęszczającym do szkół. W tej sytuacji czekanie z budową do 2020 roku wydawało się być zadziwiające, by nie powiedzieć skandaliczne. Mieszkańcy zrzeszeni w Inicjatywie „Białołęka jest jedna” okrzyknęli tę sprawę aferą korupcyjną i „drogowym przekrętem na miliony”, dopatrując się ewidentnego związku dokonanej zamiany ulic z ostatnimi problemami władz Białołęki. Część radnych z PO również uważa, że stopień zaawansowania wstępnych prac nad budową Siecznej skłania ku dotrzymaniu terminów i że skandalem byłoby przesuwanie jej budowy na rok 2020.

Na szczęście wszystkie te dylematy już za nami, bowiem na ostatniej sesji zgodnie powrócono do pierwotnej koncepcji. Sieczna w planowanym kształcie powstanie do 2018 roku.

Komu przeszkadza piknik

W interpelacjach pojawił się temat białołęckiego Pikniku Historycznego, który obrósł już w tradycję, bowiem odbyły się trzy jego edycje i gromadził za każdym razem dziesiątki tysięcy mieszkańców. W ubiegłym roku przez imprezę, której tematem była 70. rocznica wybuchu II wojny światowej, przewinęło się 25 tys. osób. Piknik był współorganizowany przez Fundację Ochrony Zabytków Militarnych w Warszawie, Muzeum Zabytków Techniki Wojskowej i władze Białołęki. Zaprezentowano widowiska batalistyczne, pokazy pojazdów wojskowych, kolekcje broni pancernej, pokazy grup rekonstrukcyjnych, gry i zabawy historyczne, m.in. konkursy wiedzy o II wojnie światowej. W tym roku nie znaleziono niewielkiej kwoty 70 tys. zł na organizację tego dwudniowego, bardzo interesującego przedsięwzięcia. Doprawdy, decyzja zadziwiająca. Lekką ręką wydano natomiast 100 tys. zł na dwugodzinny bieg masowy. Jak twierdzą opozycyjni radni, nie znaleziono środków na piknik dlatego, że stanowi on inicjatywę radnych opozycyjnych.

Światełko w tunelu, jak widać, ledwo się tli. A zgoda? Zgoda jest bardzo krucha.

(egu)