Dwa testamenty

Będzie rewizja?

Zważywszy na to, jakiego przyspieszenia nabrało ostatnio ściganie dzikiej reprywatyzacji w Warszawie i w innych miastach Polski, zasadne wydaje się pytanie, czy istnieje realna szansa na zrewidowanie sprawy kradzieży kamienic przy Tykocińskiej 30 i 40 i ich zwrotu prawowitym właścicielom? Członkowie Stowarzyszenia Obrony Mieszkańców Tykocińskiej wciąż mają na to nadzieję.

Towarzyszymy mieszkańcom skradzionych kamienic od samego początku. Sfałszowany testament, uzyskanie na jego podstawie dwóch budynków, przekazanie budynków rodzinie przez oskarżonego i skazanego prawomocnym wyrokiem za fałszerstwo i kradzież Mirosława K., następnie sprzedaż kamienic deweloperom, którzy działali w złej wierze, mając świadomość, że domy przy Tykocińskiej 30 i 40 zostały ukradzione. Towarzyszyliśmy mieszkańcom z wciąż rosnącym poczuciem walenia głową w mur niekompetencji, indolencji i złej woli wszystkich, którzy w majestacie prawa mogliby odzyskać mienie skradzione przez zwykłych złodziei. To urząd dzielnicy Targówek oddał kamienice wyremontowane przez ZNK za publiczne pieniądze na tak kruchej podstawie, jak sfałszowany testament. Ten sam urząd nie zrobił nic, by po prawomocnym skazaniu Mirosława K. odzyskać owe kamienice. Nic nie zrobił również ratusz m.st. Warszawy, kiedy po zmianie ustroju i centralizacji władzy w stolicy można było działać. Przedstawiciele SOMT spotykający się z byłym wiceprezydentem Jackiem Wojciechowiczem byli mamieni pozorami działania, następnie ich sprawa została przekazana wiceprezydentowi Jarosławowi Jóźwiakowi, który także nie zrobił nic. Lokatorzy zrzeszeni w SOMT poruszyli niebo i ziemię. Kierowali pisma do sądów, prokuratury, ministerstwa sprawiedliwości, do Rzecznika Praw Obywatelskich, Helsińskiej Fundacja Praw Człowieka, do telewizji publicznej, telewizji prywatnych, gazet centralnych i lokalnych. Odkryli aferalne machinacje w księgach wieczystych dotyczących obu kamienic. I co? I nic. Mieszkańcy Tykocińskiej zostali obarczeni horrendalnymi czynszami, ten kto nie płacił zmuszony był do wyniesienia się z mieszkania; mienie niepłacących lokatorów bardzo sprawnie zajmowali komornicy, tymczasem Mirosław K., który ukradł majątek wart kilkadziesiąt milionów złotych, dostał wyrok trzech lat w zawieszeniu i żaden sąd nie odebrał mu tego, co ukradł. Przerażające i nieprawdopodobne w demokratycznym państwie prawa. Za kradzieżą kamienic przy Tykocińskiej kryją się ludzkie dramaty i łzy, które jak widać nie robią wrażenia na nikim.

Mieszkańcy nie poddają się, walczą, choć spotkało ich wiele rozczarowań. Sprawa skradzionych kamienic przy Tykocińskiej będzie najprawdopodobniej dyskutowana na dzisiejszej sesji rady dzielnicy Targówek.

(egu)