Rada Dzielnicy Białołęka wobec mafii śmieciowej

Interes śmieciowy na Zarzeczu ma się dobrze. Świadczą o tym zarówno liczne ciężarówki zwożące tu codziennie ogromne ilości śmieci, jak i  luksusowe samochody właścicieli dochodowych firm. Na nic zdały się protesty okolicznych mieszkańców – nad Kanałem Żerańskim jak śmierdziało, tak śmierdzi.

O problemach mieszkańców ulicy Zarzecze, Konwaliowej, Zabłockiej i Delfina  pisaliśmy dwa lata temu (NGP nr 3/2016 i 5/2016), przedstawiając koszmar życia w okropnym fetorze, generowanym przez przedsiębiorstwa zajmujące się magazynowaniem, sortowaniem i przetwarzaniem odpadów, ulokowane nad Kanałem Żerańskim przy ulicy Zarzecze i Gołdapskiej. Chodziło przede wszystkim o firmy Partner, Eko-Max Recykling oraz Pro-Las – Weremijewicz i Wspólnicy.

Na ich poczynania okoliczni mieszkańcy skarżyli  się od lat. Ich niepokój budził nie tylko niewyobrażalny smród, uniemożliwiający otworzenie okna czy wyjście do ogrodu, ale też prowizoryczna infrastruktura zakładów, w których blaszane baraki służyły jako sortownie, a kompostowanie odbywało się w tunelach foliowych, umieszczonych wprost na ziemi.

Mieszkańcy bloku przy ul. Zarzecze 6, usytuowanego w odległości niespełna 20 metrów od przedsiębiorstwa Eko-Max, wielokrotnie zgłaszali niezwykłą uciążliwość i zagrożenie dla zdrowia, wynikające z pracy tego przedsiębiorstwa, jak również zagrożenie dla środowiska naturalnego, do władz dzielnicy i służb zajmujących się ochroną środowiska. Bez większych rezultatów.

Zarzuty wobec Eko-Max potwierdził wreszcie Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który podejmował na terenie zakładu kilka kontroli. Audyt udowodnił, że firma nie dochowywała należytej staranności. WIOŚ wykazał brak odpowiednich decyzji środowiskowych, pozwalających na prowadzenie działalności i wytwarzanie odpadów, na które spółka nie miała zgody. Inspektor środowiska nałożył na firmę karę grzywny i zlecił szereg zarządzeń naprawczych (http://m.in/m. in. poprawę sprzętu).

W związku z tym, na początku 2016 pojawiła się nadzieja na poprawę sytuacji okolic Zarzecza, gdyż wraz z dniem 23 stycznia 2016 (wygaśnięcie zezwolenia) firma Eko-Max straciła uprawnienia zezwalające na odzysk i unieszkodliwianie odpadów. O tym czy otrzyma kolejne miał wkrótce zdecydować prezydent Warszawy.

Niestety, w marcu 2016 roku, mimo skarg i petycji mieszkańców bloku przy ulicy Zarzecze 6, działające tam firmy EKO MAX, PARTNER oraz PRO LAS otrzymały przedłużenie zgody na prowadzenie swojej działalności. Mało tego, firm o podobnym profilu na Zarzeczu przybyło. Teraz jest ich już 6. Jedne z nich mają pozwolenie na składowanie odpadów budowlanych, inne na przeładunek masy zielonej, jeszcze inne na przeładunek odpadów komunalnych. Do przykrego zapachu doszły hałasy generowane kruszeniem gruzu.

Rok temu sprawą Zarzecza zainteresowało się Stowarzyszenie Razem dla Białołęki. W maju 2017 roku jego członkowie swoje stanowisko, domagające się kontroli śmieciowych firm przesłali do wojewody mazowieckiego, który stwierdził jednak, że nie ma możliwości przeprowadzenia kontroli Zarzecza i przekazał sprawę Wojewódzkiemu Inspektorowi Ochrony Środowiska. W czerwcu WIOŚ dał odpowiedź, w której poinformował, iż „w ramach czynności kontrolnych prowadzonych przez upoważnionych pracowników Biura Ochrony Środowiska dokona pobrania próbek w celu wykonania ich analizy laboratoryjnej”.

Sprawa znów utknęła w miejscu. Pomimo zaproszeń przedstawicieli miejskiego Biura Ochrony Środowiska na komisję i sesję rady dzielnicy Białołęka, nikt na nich się nie pojawił.

30 maja 2018 zdesperowani mieszkańcy budynku przy ulicy Zarzecze 6 wystosowali petycję do burmistrz dzielnicy Białołęka Ilony Soi-Kozłowskiej z prośbą o pomoc i interwencję. Sprawa Zarzecza trafiła pod obrady komisji ochrony środowiska.

5 czerwca 2018 roku, podczas LVIII sesji, na wniosek Stowarzyszenia Razem dla Białołęki, rada dzielnicy przyjęła stanowisko w sprawie działalności podmiotów zlokalizowanych na terenie dzielnicy, zajmujących się magazynowaniem i przetwarzaniem odpadów.

W dokumencie tym rada, krytycznie oceniając dotychczasową działalność podmiotów zlokalizowanych w dzielnicy Białołęka, a szczególnie tych w okolicy ulicy Zarzecze, zwraca się do Prezydenta m.st. Warszawy, Rady m.st. Warszawy oraz Zarządu Dzielnicy Białołęka z apelem o natychmiastowe przeprowadzenie kontroli oraz systematyczne, niezapowiedziane kontrole podmiotów zajmujących się magazynowaniem i przetwarzaniem odpadów w zakresie zgodności z wydanymi pozwoleniami oraz terminowością wywozu masy zielonej i odpadów komunalnych, jak również o nałożenie na podmioty wymogów dotyczących konieczności posiadania monitoringu przemysłowego.

Na koniec rada dzielnicy wnioskuje też o stopniowe ograniczenie działalności gospodarczej związanej z magazynowaniem, przetwarzaniem i utylizacją odpadów aż do całkowitego zaprzestania takiej działalności.

W uzasadnieniu radni przytaczają skargi i zgłoszenia mieszkańców dotyczące niewłaściwego zabezpieczenia składowanych odpadów oraz braku zabezpieczenia przed uciążliwym odorem i hałasem generowanym podczas procesu kruszenia gruzu, a także niekontrolowanych zrzutów ścieków do Wisły.

Radni zaznaczają, że chociaż rejon ulicy Zarzecze jest oznaczony w studium jako przemysłowo-usługowy, to ze względu na jego wyjątkowe walory przyrodnicze, sąsiedztwo Kanału Żerańskiego i terenów Natura 2000, należy go otoczyć szczególną opieką w zakresie ochrony środowiska. Ponadto, zgodnie z zaleceniami zawartymi w studium należy dążyć do restrukturyzacji obszarów zdegradowanych, a takim na pewno ten rejon jest.

Wreszcie radni przytaczają jeszcze jeden argument, jakim jest zlokalizowanie na terenie Białołęki oczyszczalni ścieków „Czajka”. Z tego tytułu mieszkańcy Białołęki są już wystarczająco obciążeni różnymi uciążliwościami i nie powinni znosić dodatkowych.

Rada dzielnicy postuluje nieprzedłużanie umów i niezawieranie nowych umów z firmami przetwarzającymi odpady. Jednak to nie takie proste. Pojawiły się wątpliwości, czy są podstawy prawne, aby zapobiec wydawania zgody na przedłużenie działalności śmieciowym firmom. Zastępca burmistrza, Marcin Adamkiewicz zwrócił uwagę, że jeżeli firma ma dokumentację w porządku, a plan miejscowy zakłada na tym terenie działalność przemysłowo-usługową, nie można nie wydać zgody.

W odpowiedzi radny Wojciech Tumasz zaznaczył, że podmioty muszą jednak spełniać określone warunki. Jeżeli generują hałas i fetor, to znaczy, że nie mają wystarczająco dobrej technologii. Urząd może więc wezwać podmiot do uzupełnienia dokumentacji i powtarzać te wezwania wielokrotnie. Za którymś razem podmiotowi przestanie się to opłacać.

W Wiedniu, aby do minimum ograniczyć emisję odorów podczas wyładunku, pojazdy dowożące odpady stałe wjeżdżają do specjalnej, szczelnej śluzy, w której zawsze są zamknięte jedne drzwi. Po dowiezieniu odpadów stałych należy je przygotować do fermentacji. W pierwszej kolejności odpady są rozdrabniane i przesiewane, a usuwane z nich za pomocą elektromagnesu przedmioty metalowe trafiają do recyklingu. Wydzielona z całego strumienia frakcja o wielkości powyżej 125 mm jest kierowana do spalenia. Natomiast do frakcji drobniejszej (poniżej 125 mm) w mieszalniku dodawana jest woda, w celu uzyskania zawiesiny o zawartości 8% części stałych, która następnie dalej poddawana jest oczyszczaniu. Zapach nie ma prawa wydostać się na zewnątrz.

W taką technologię trzeba jednak zainwestować, co firmom z Zarzecza wyraźnie się nie opłaca. W ostatnich tygodniach na terenie naszego kraju miało miejsce ponad dwadzieścia wielkich pożarów w sortowniach i składowiskach śmieci, które poza zwykłym w tym przypadku zagrożeniem, spowodowały także emisję ogromnych ilości związków toksycznych do ziemi, wody i powietrza. Oby coś takiego nie wydarzyło się nad Kanałem Żerańskim, gdzie przybyło wiele nowych osiedli i gdzie zagrożenie zdrowia i życia tysięcy ludzi byłoby ogromne.

JK