Zarzecze - śmieciowy konflikt trwa

Opublikowanie w nr 11/2018 Nowej Gazety Praskiej, z dnia 20.06.2018, tekstu pt. „Rada Dzielnicy Białołęka wobec mafii śmieciowej”, przedstawiającego uchwalenie stanowiska Rady Dzielnicy Białołęka w sprawie działalności firm zlokalizowanych nad Kanałem Żerańskim, przy ulicy Zarzecze i Gołdapskiej, zajmujących się magazynowaniem, sortowaniem i przetwarzaniem odpadów, która to działalność jest bardzo uciążliwa dla okolicznych mieszkańców ze względu na przykry zapach i nocne hałasy, wywołało gwałtowną reakcję wyżej wymienionych podmiotów.

W nadesłanych do redakcji pismach, przedsiębiorcy zajmujący się nad Kanałem Zerańskim gospodarką odpadami kwestionują generowanie uciążliwości zapachowych i hałasu, na które od lat skarżą się mieszkańcy ulicy Zarzecze i okolic. Ignorując protesty mieszkańców, przedsiębiorcy ci twierdzą, że prowadzą swoją działalność zgodnie z udzielonymi im przez organy administracyjne pozwoleniami oraz przestrzegają norm i wymogów obowiązującego prawa. Jedna ze spółek sortująca i kompostująca odpady zapewnia, że posiada wzorcową, nowoczesną instalację, wyposażoną w bariery antyodorowe i specjalne filtry, umożliwiającą ograniczenie uciążliwości zapachowej do minimum, więc wszelkie pretensje wobec niej są bezpodstawne.

Skoro jest tak dobrze, to skąd ten smród, wciąż wywołujący protesty znękanych mieszkańców ulicy Zarzecze? W czerwcu i lipcu, co prawda, uciążliwość była mniejsza, można było odetchnąć w miarę świeżym powietrzem. Przyczyniła się do tego prawdopodobnie sesja dzielnicy Białołęka w dniu 3 lipca, na której obecni byli, po raz pierwszy zresztą, urzędnicy z Biura Ochrony Środowiska. Kłopoty zaczęły się znowu 13 sierpnia, natomiast w dniach 18-20 sierpnia fetor był już tak straszny, że nie było mowy o otworzeniu okna czy wyjściu do ogrodu. Przy panujących wówczas upałach, życie mieszkających tam ludzi zamieniło się w koszmar.

Wezwano policję i straż miejską. Jednak przestało śmierdzieć dopiero po interwencji BOŚ, gdyż funkcjonariusze policji i straży miejskiej nie zostali nawet wpuszczeni na teren „produkującej” fetor firmy. Brak charakterystycznego zapachu w czerwcu i lipcu dowodzi, że tego typu działalność nie musi śmierdzieć, a rzeczone firmy pewnie rzeczywiście posiadają kurtyny antyodorowe, tylko, aby zmniejszyć koszty działalności, nie zawsze je stosują.

W związku z konfliktową sytuacją na ulicy Zarzecze, zwróciliśmy się do radnej dzielnicy Białołęka Marioli Olszewskiej z Klubu Razem dla Białołęki, która od dawna zajmuje się tą sprawą, z prośbą o kilka słów komentarza.

Czy Pani zajmuje się problemem Zarzecza na wniosek mieszkańców?

Tak, o sprawie dowiedziałam się od mieszkańców, zaraz po tym jak zostałam radną. Mieszkańcy byli rozgoryczeni brakiem zainteresowania władz na różnych szczeblach, począwszy od dzielnicowych, a kończąc na centralnych. Również organy upoważnione do kontroli i nadzoru, nie wykazywały zbyt dużej aktywności, aby sprawę funkcjonowania podmiotów poznać i zmusić je do działania w taki sposób, aby było to nieuciążliwe dla okolicznych mieszkańców i przyjazne dla środowiska.

Jakie działania podejmowała Pani do tej pory?

Robiłam wszystko co mogłam zrobić, w ramach posiadanych kompetencji. Wielokrotnie stawiałam problem na komisjach ochrony środowiska, zapraszałam na nie mieszkańców, pisałam interpelacje i byłam autorką dwóch stanowisk. Zaproponowałam stanowisko, w którym domagamy się działań zmierzających do zlikwidowania wszelkich działalności związanych ze składowaniem i przetwarzaniem odpadów w okolicach ulicy Zarzecze. Stanowisko to zostało pozytywnie, jednogłośnie przegłosowane przez radę dzielnicy. Wnioskowałam o kontrole zakładów przez organy na różnych szczeblach, nagłaśnialiśmy razem z mieszkańcami i Stowarzyszeniem Razem dla Białołęki sprawę w mediach.

Co pani sądzi o tym, co dzieje się na Zarzeczu? Zlokalizowane tam firmy segregujące i przerabiające śmieci twierdzą, że posiadają nowoczesne technologie minimalizujące wydzielanie przykrych zapachów, a jednak mieszkańcy skarżą się, że śmierdzi. Może przesadzają?

Zarzecze to tereny, gdzie skupiono kilka zakładów zajmujących się gospodarką odpadami. Nie da się zaprzeczyć, że w tej okolicy jest straszny fetor, hałas. Zapewnienia podmiotów o działaniach zgodnych z wydanymi pozwoleniami weryfikują obserwacje mieszkańców, dokumentują zdjęcia oraz przeprowadzone kontrole. Faktem jest, że udowodniono i zlikwidowano nielegalnie działające podmioty. Jeżeli ktoś ma wątpliwości co do słuszności postulatów mieszkańców, zapraszam na ulicę Zarzecze.

Czy według Pani, przedsiębiorstwa zajmujące się magazynowaniem i przetwarzaniem odpadów powinny w ogóle działać nad Kanałem Żerańskim?

Oczywiście, że nie powinny i to właśnie zostało podkreślone w stanowisku, przyjętym przez radę dzielnicy. Należy pamiętać, że teren ten to dwa cieki wodne Wisła i Kanał Źerański. To zieleń i przyroda oraz doskonałe miejsce do rekreacji. Po drugiej stronie ulicy Zarzecze jest blok mieszkalny. Nie wiem, jak można było zgodzić się na tego typu działalność w tym miejscu.

Dziękując radnej Marioli Olszewskiej za naświetlenie sytuacji, poniżej publikujemy petycję zdesperowanych mieszkańców i pracowników osiedla Żerań do Ministra Środowiska Henryka Kowalczyka z dnia 11 czerwca 2018 roku, udokumentowaną 220 podpisami. Chyba nie wszyscy ci ludzie są nawiedzeni i, podobnie jak nasza redakcja, bezpodstawnie atakują Bogu ducha winne przedsiębiorstwa zajmujące się gospodarką odpadami.

JK