Społeczny obserwator

Bariera kolejowa trzyma się mocno

Warto czasem w felietonach wracać do spraw, które mimo ich zasygnalizowania, nie posunęły się ani o milimetr. Jedną z takich kwestii w przestrzeni Pragi, która absorbuje moją uwagę (ale zapewne nie jestem tutaj odosobnionym przypadkiem) od wielu lat, jest wołomińska linia kolejowa, dzieląca naszą dzielnicę na dwie części. Podział ten jest niezwykle trwały i kłopotliwy, gdyż wpływa na oblicze zmian, jakie nie mogą zajść w samym sercu Pragi. Używając bardziej dosadnej terminologii, z powodu bariery kolejowej (oraz towarzyszącej jej Alei Solidarności) Praga nie może się rozwijać tak, jak na to zasługuje. Na styku Nowej i Starej Pragi oraz Szmulek od lat nie może powstać nowoczesne miasto, z przestrzenią do zamieszkania i do pracy. Nie może to być też przestrzeń, która łączy. Zwłaszcza, że trudno nazwać łącznikiem niewielką ulicę Ireny Kosmowskiej, która zapewnia jedyne połączenie drogowe między jedną i drugą częścią Pragi na odcinku niemal 2 kilometrów od Targowej do granicy naszej dzielnicy z Targówkiem.

Co mamy w zamian? Po pierwsze, jeden wielki śmietnik. Każdy kto choć raz był na terenie kolejowym położonym po obu stronach linii wołomińskiej (dla zainteresowanych – można tam swobodnie wejść), musiał się natknąć na setki dzikich wysypisk, na których można znaleźć śmieci domowe, sprzęt RTV, meble, kilometry wypatroszonych kabli, stosy butelek po napojach wyskokowych i masę innych rzeczy, które trudno sobie wyobrazić. Po drugie, przestrzeń tę zajmują punkty usługowe, które niekoniecznie powinny być lokowane w samym sercu blisko 2-milionowego miasta: skupy złomu, myjnie samochodowe, warsztaty samochodowe, czy kolejne stacje benzynowe. A właśnie takie biznesy tam są, albo wkraczają w tę przestrzeń. Nie można przy tym pominąć faktu, że tego typu inwestycje tworzą następne bariery – każda posesja ma ogrodzenie, którego istnienie odwleka w czasie budowę lokalnych połączeń.

Czy można tę sytuację zmienić? To bardzo trudne pytanie. Choć z natury jestem optymistą, to ze względu na fakt, że sprawa bariery kolejowej na Pradze rzadko pojawia się w debacie publicznej, odnoszę wrażenie, że zwycięża klasyczne „nie da się”. Nie da się, bo nie ma pieniędzy, bo są bardziej pilne potrzeby, bo z koleją się nie dyskutuje, bo tak było zawsze, bo… Wydawało się, że szansą na zmianę są rządowe zapowiedzi wybudowania nowych budynków mieszkalnych w ramach programu „Mieszkanie Plus” właśnie na terenach wzdłuż linii wołomińskiej. Niestety, póki co na deklaracjach się skończyło. Nic w tej sprawie nie wskórały również poprzednie władze dzielnicy, mimo że działały w sytuacji komfortowej mając w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa (podlega mu PKP) przedstawicieli swojego obozu politycznego.

Czy sytuacja zmieni się w tej kadencji samorządu? Mam taką nadzieję, mimo różnic politycznych między samorządem, a agendami państwowymi likwidacji bariery rozwojowej Pragi, jaką dziś jest kolej dzieląca przestrzeń dzielnicy, powinien zostać nadany najwyższy priorytet. To nie tylko szansa dla Pragi, ale przede wszystkim dla całego miasta na mądre zagospodarowanie cennej przestrzenni w sercu stolicy. Szkoda byłoby tę szansę zmarnować.

Krzysztof Michalski
Porozumienie dla Pragi
Napisz do autora:
porozumieniedlapragi@gmail.com