Twórcy z prawego brzegu

Z rodzinnego muzykowania

Praska Orkiestra Kameralna "Warszawscy Wirtuozi " pod batutą Wojciecha Walaska wystąpiła 1 kwietnia z koncertem wielkopostnym w katedrze św. Floriana. Trzeba było otworzyć wrota głównej nawy, by wszyscy chętni mogli wysłuchać "Ave verum" i "Requiem" W.A. Mozarta. Zaśpiewał polski chór "Jeunesses Musicales" z solistami - na zdjęciu od lewej: Moniką Mych - sopran, Anną Radziejewską - mezzosopran, Piotrem Rafałko - tenor i Rafałem Siwkiem - bas.

Koncert, pod honorowym patronatem ks. biskupa Kazimierza Romaniuka, i dyrektora Zarządu Dzielnicy Praga Północ Ireneusza Tondera, zorganizowano w ramach obchodów 100 rocznicy urodzin Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jego postać przypomniał bp. K. Romaniuk. Fragmenty "Zapisków więziennych" kardynała Wyszyńskiego odczytał Jerzy Woźniak. Muzyczną część koncertu wzbogacił także XVI-wieczny anonimowy "Lament Świętokrzyski" we wspaniałym wykonaniu Teresy Budzisz-Krzyżanowskiej. Całość została znakomicie przyjęta przez słuchaczy. Ośmieleni przez prowadzącego imprezę kompozytora Adama Martina wyrażali swój aplauz brawami.

Jakie wrażenia wyniósł Pan z koncertu? - zapytaliśmy Wojciecha Walaska, twórcę i dyrygenta Praskiej Orkiestry Kameralnej.

Już od siedmiu lat Praska Orkiestra Kameralna przygotowuje koncerty z okazji Wielkiego Postu. Te koncerty mają już swoją tradycję. Praską publiczność, która zawsze wypełnia katedrę św. Floriana do ostatniego miejsca, przyciąga przede wszystkim starannie dobrany i efektowny program, pełna temperamentu orkiestra, składająca się z młodych utalentowanych muzyków i oczywiście znakomici soliści. Tegoroczny koncert przebiegał w wyjątkowo podniosłej atmosferze, a to przede wszystkim dzięki muzyce Mozarta. "Requiem długo pozostanie w pamięci zarówno wykonawców, jak i publiczności. Praską Orkiestrę Kameralną przedstawialiśmy na łamach Nowej Gazety Praskiej dwa lata temu.

Co zmieniło się od tego czas?

Orkiestra jest stabilna, ciągle ta sama. Zależnie od repertuaru zmieniają się soliści. Zapraszam tych, którzy w danym utworze będą najlepsi. Z czterech solistów koncertu w katedrze św. Floriana, Piotr Rafałko i Anna Radziejewska już u nas występowali, Monika Mych i Rafał Siwek po raz pierwszy brali udział w naszych koncertach. Podobnie - chór Jeunesses Musicales, który zrobił duże wrażenie. To jeden z lepszych chórów w Warszawie, znakomicie prowadzony przez panią Ewę Strusińską.

Gdzie Praska Orkiestra Kameralna występowała w ostatnich latach?

Mamy swoje tradycyjne trasy koncertowe w Europie. Jesteśmy regularnie zapraszani na południe Francji na letnie festiwale. Występujemy także w Szwajcarii i w Niemczech. Miarą sukcesu jest to, czy artysta po występie zostaje ponownie zaproszony. Nam to się udaje, dlatego podtrzymujemy stałe kontakty i poszerzamy je. W Warszawie, tradycyjnie, dajemy koncerty w prawobrzeżnej części miasta.

Dwa lata temu orkiestra nie miała sali do prób. Czy ten problem został rozwiązany?

Problem został rozwiązany dzięki opiece, jaką nas otacza Wydział Kultury Urzędu Dzielnicy Praga Północ, szczególnie w osobie naczelnika Adama Martina. Otrzymaliśmy możliwość przeprowadzania prób w sali konferencyjnej Urzędu, przy ul. Kłopotowskiego. Po godzinach pracy urzędu możemy tu spokojnie grać. Bardzo się z tego cieszymy. Próby sekcyjne odbywamy najczęściej w Akademii Muzycznej, gdzie pracuję i dokąd łatwiej jest dojechać większości członków orkiestry.

W jakich wnętrzach najpiękniej brzmi muzyka w wykonaniu Praskiej Orkiestry Kameralnej?

Od początku jesteśmy związani z prawobrzeżną Warszawą. Głównie tutaj chcemy animować kulturę muzyczną. Chcemy krzewić ją wśród odbiorców, którzy nie wybiorą się do Filharmonii, ale posłuchają koncertu "u siebie". Na Pradze nie ma sali koncertowej z prawdziwego zdarzenia. Jest wiele wspaniałych obiektów sakralnych, w których muzykę klasyczną wspaniale się gra i wspaniale się jej słucha. W katedrze św. Floriana dobrze brzmią duże formy oratoryjne, z większą orkiestrą i chórem. Warszawscy Wirtuozi koncertują też w kościołach gminy Targówek, na Kamionku i w gminie Wawer gdzie mieszkam. Udaje mi się stworzyć dobrą atmosferę, a także dobrać repertuar, akceptowany przez proboszczów.

Czy w takich koncertach właściwe jest łączenie muzyki ze słowem?

Od pewnego czasu jestem zwolennikiem takiej symbiozy, pod warunkiem jednak, że jest robiona z sensem. Generalnie muzyka i słowo potrzebują siebie nawzajem, ale musi to być przemyślane i znakomicie wyreżyserowane. Koncerty u św. Floriana mają tę tradycję, że w muzykę wplatamy troszkę poezji. To się przyjęło i podoba słuchaczom.

W jakim składzie występują zwykle orkiestry kameralne?

Światowe orkiestry kameralne występują w składzie: pierwsze skrzypce, drugie skrzypce, altówki, wiolonczele i kontrabas. Do małych symfonii dobieram instrumenty dęte: waltornie, fagoty, oboje i klarnety. Niektóre utwory, np. "Requiem" Mozarta wymagają też "kotłów" czyli perkusji. W utworach oratoryjnych występujemy z chórami. Koncertowałem już m.in. z chórem Archikatedry Warszawskiej, Międzyuczelnianym Chórem przy kościele św. Anny, Schola Cantorum Maximilianu, ostatnio - z Jenesses Musicales. Stawiam na młodych. Wybieram prawie samych laureatów konkursów międzynarodowych i krajowych. To są znakomici instrumentaliści, a ponadto mają w sobie "parę" grania, nieporównalną z muzykami "pod emeryturę".

Stworzył Pan również rodzinny kwartet smyczkowy; jakie są zalety i "pułapki" rodzinnego grania?

- Cała muzyka kameralna wywodzi się z rodzinnego grania. Była kiedyś tradycja (nie tylko w rodzinach), że spotykali się ludzie różnych profesji połączeni miłością do muzyki, by razem grać. To było takie "domowe" granie. Kwartet smyczkowy Walasek to jedyny chyba na świecie zespół złożony z ojca i trojga dzieci (Emilia i Wojtek - skrzypkowie, Kamil - altowiolinista), mieszkamy pod jednym dachem, co ułatwia kontakt i organizowanie prób. W każdej chwili możemy usiąść, grać, przygotować program. Z innych względów też jest łatwiej - bardziej się rozumiemy. Ale w muzycznych sprawach każde z dzieci powinno mieć i ma swoje zdanie. Zespół nie działa pod dyktando jednej osoby. Na wykonanie dzieła składa się indywidualność czterech ludzi.

Podobno lekarz nie powinien leczyć swojej rodziny, a fotografom nie wychodzą dobrze zdjęcia najbliższych osób...

Ma pani rację. Ojciec dla swojego dziecka zawsze będzie rodzicem, a nie profesorem. Dlatego moje dzieci mają swoich znakomitych pedagogów w Akademii Muzycznej. Natomiast w kwartecie rodzinnym spotykamy się jako czworo artystów.

Czy w dzisiejszych czasach orkiestra może funkcjonować bez impresaria i mecenasa?

Dla każdego artysty i orkiestry najważniejsze jest to, by mieć szansę grania, by koncertować. Praska Orkiestra Kameralna "Warszawscy Wirtuozi" jest w szczęśliwej sytuacji. Dyrektor Zarządu Dzielnicy Praga Północ Ireneusz Tondera oraz jego zastępca Adam Jarecki znakomicie rozumieją społeczną potrzebę koncertów na Pradze. Doceniają poziom orkiestry i patronują jej koncertom. Od strony merytorycznej i organizacyjnej znakomicie przygotowuje koncerty naczelnik wydziału kultury Adam Martin. To daje nam poczucie ciągłości i stabilności. W zamian za to staramy się przygotować koncert na najwyższym poziomie, co owocuje następnymi zaproszeniami.

Kiedy znów usłyszymy Praską Orkiestrę Kameralną?

Najbliższy koncert "Warszawscy Wirtuozi" dadzą 26 maja na Festynie Praskim, natomiast Kwartet Smyczkowy "Walasek" wystąpi w gminie Wawer w kościele Matki Boskiej Dobrej Rady w Miedzeszynie 20 maja, w Warszawskim Towarzystwie Muzycznym przy ul. Morskie Oko - 27 maja o godz. 11.


Dziękuję za rozmowę Zofia Kochan foto Ireneusz Sobieszczuk



     

Żeby powiększyć miniaturę kliknij na niej

10214