Robimy swoje

O niełatwej współpracy opozycji z koalicją rządzącą w radzie dzielnicy Białołęka rozmawiamy z Łukaszem Oprawskim, szefem klubu radnych Prawa i Sprawiedliwości.

Sprawiedliwości stało się zadość. W tych wyborach samorządowych udało się Panu uzyskać mandat radnego. W poprzednich wyborach były spore zawirowania. Zapewne odczuwa Pan satysfakcję?

Zmarnowanej kadencji nie wynagrodzi największa nawet satysfakcja osobista z faktu, że sprawiedliwości stało się zadość. Wiele spraw wtedy ważyło się jednym głosem i gdyby nie fałszerstwa wyborcze, które miały miejsce w całej Polsce, wiele spraw potoczyłoby się zupełnie inaczej, także na Białołęce. Tym razem nie liczyłem na uczciwość włodarzy dzielnicy i osobiście doglądałem procesu wyborczego na każdym etapie, od powoływania członków komisji wyborczych po sumowanie poszczególnych wyników z protokołów. Gdyby doszło do jakiejkolwiek próby manipulowania na jakimkolwiek etapie, pierwszy bym o tym wiedział.

Jak układa się współpraca z koalicją rządzącą w Białołęce?

Współpracy z koalicją nie ma żadnej. O ile nie dziwi to w przypadku Platformy Obywatelskiej i .Nowoczesnej, o tyle zaskoczeniem jest nagła wolta ugrupowania Razem dla Białołęki, które przed wyborami deklarowało chęć dalszej współpracy w ramach grupy PiS-RdB, a po wyborach przystąpiło do koalicji z PO i .Nowoczesną. Nie wiem, jak udaje się to pogodzić wewnątrz struktury i światopoglądowo, ale jeśli chodzi o tak zwanych radnych bezpartyjnych, to nic mnie już nie zdziwi. W końcu nie kto inny, jak właśnie przedstawiciele RdB w poprzedniej kadencji nie zostawiali suchej nitki na Inicjatywie Mieszkańców Białołęki (IMB) za przystąpienie do koalicji z PO. Wtedy IMB zapewniło lokalnemu układowi przetrwanie, obecnie robi to RdB. I oby nie skończyli tak samo jak IMB, bo jest tam wielu wartościowych działaczy, których potencjał szkoda byłoby zmarnować.

Czy można liczyć na konsensus w radzie w jakichś kwestiach, jednym słowem czy są tematy nie wywołujące kontrowersji?

Obecna koalicja rządząca dzielnicą zawsze może liczyć na PiS w sprawach, które bez cienia wątpliwości służą mieszkańcom. W końcu bez względu na przekonania jesteśmy Polakami i razem mieszkamy na tej samej ziemi. Nie będzie zgody PiS na wprowadzanie pod obrady rady dzielnicy Białołęka tematów politycznych, czemu daliśmy wyraz przy próbie przeforsowania przez koalicję PO-RdB politycznego stanowiska w sprawie strajku nauczycieli. Takie politykierstwo w sytuacji, kiedy w dzielnicy jest całe mnóstwo spraw do nadrobienia z poprzedniej kadencji, zawsze spotka się z naszą dezaprobatą. Pracy w dzielnicy jest aż nadto dla wszystkich, żeby angażować urząd w sprawy, na które ani zarząd, ani radni nie mają najmniejszego wpływu.

Czy udaje się zawiązywać tymczasowe sojusze z innymi ugrupowaniami?

- Sojusze zawiązują się tylko doraźne, a my, jako PiS, nikogo do współpracy na siłę nie namawiamy. Nasze poglądy i ocena stanu białołęckiego samorządu wszystkim znane są od lat. Przed wyborem nowego zarządu dzielnicy na obecną kadencję zaproponowaliśmy powołanie całkowicie bezpartyjnego, pięcioosobowego składu złożonego tylko i wyłącznie z przedstawicieli bezpartyjnych ugrupowań, których jako PiS bezwarunkowo poprzemy. Udowodniliśmy, że dobro dzielnicy jest dla nas wartością nadrzędną. Takim rozwiązaniem niestety nie było zainteresowane głównie ugrupowanie RdB, obecnie współtworzące koalicję z PO i .Nowoczesną.

Czy zdarzyło się w tej kadencji, by projekt uchwały lub stanowiska klubu PiS zostały przegłosowane także przez koalicję rządzącą?

Jako szef klubu radnych PiS zgłosiłem potrzebę wyrażenia krytycznej opinii rady dzielnicy na temat mazowieckiego konserwatora zabytków, który od wielu lat blokuje jedną z fajniejszych inwestycji na Białołęce. Chodzi o remont budynku, który miał się stać dla mieszkańców centrum lokalnej aktywności. Pomimo bezsprzecznej zgody co do niekonsekwentnego, szkodliwego działania konserwatora, wśród radnych koalicyjnych nie było najmniejszego zainteresowania tym tematem. Ważniejsze wtedy okazało się stanowisko rady dzielnicy Białołęka w sprawie ogólnopolskiego strajku nauczycieli.

Na czym polega praca radnych klubu PiS w tej kadencji i praca szefa klubu radnych?

Klub PiS w tej kadencji liczy 5 radnych na 25 w sumie. Nasza praca sprowadza się głównie do roli organu kontrolnego, choć nie dysponujemy komisją rewizyjną, która zgodnie z dobrymi zasadami współpracy powinna należeć do opozycji. Koalicja PO-RdB zadecydowała, że sama najlepiej będzie się kontrolować i na stanowisko przewodniczącego tej komisji powołana została radna Platformy Obywatelskiej. Niestety, jak widać stowarzyszenie RdB w tej sprawie także zmieniło zdanie po związaniu się z PO i zagłosowało za przekazaniem komisji rewizyjnej w ręce koalicji rządzącej. Mimo to przyglądamy się bardzo uważnie pracy urzędu, sygnalizujemy najpilniejsze potrzeby dzielnicy i informujemy opinię publiczną o nieprawidłowościach. Robimy swoje.

Rozmawiała
Elżbieta Gutowska