"Moje miasto Praga"

Praga ze swoim niepowtarzalnym klimatem stała się modna. Osiedlają się tu artyści, zaglądają zagraniczne wycieczki, a filmowcy kręcą filmy. Dla wielu mieszkańców lewobrzeżnej Warszawy Praga pozostała jednak szemraną dzielnicą; wolą oglądać ją z daleka. Natomiast dla ludzi tu urodzonych i wychowanych jest często najważniejszym miejscem na świecie.

Taką Pragę, pełną osobistych wspomnień, intrygującą i prawdziwą prezentuje Krzysztof Mich w albumie "Moje miasto Praga", wydanym niedawno przez wydawnictwo "Most".
Krzysztof Mich (ur.1959), dziennikarz, fotograf i podróżnik, zaprasza nas na sentymentalny spacer po miejscach niezwykłych. Odkrywamy ulice, podwórka, detale, na które sami nie zwrócilibyśmy uwagi. Widać, że autor zdjęć zna te miejsca od dzieciństwa i jest związany z nimi uczuciowo. Rzeczywiście, Krzysztof Mich urodził się i wychował na Pradze.

- Praga jest mi bardzo bliska. Na Szmulkach mieszkali moi dziadkowie i urodził się mój ojciec. Z Bródnem związany jestem przez rodziców mojej mamy. Na Brzeskiej teściowie prowadzili sklep. Mnie właściwie wychowała praska ulica, ponieważ straciłem rodziców, gdy miałem 8 lat.

Krzysztof Mich starał się oddać w swoim albumie nastrój, który zapamiętał z dzieciństwa i młodości. Ale nie to było głównym kryterium doboru tematów fotografii. - Na początku "łowiłem" starą Pragę centralną. Szukałem ciekawych tematów tam, gdzie mieszkali moi dziadkowie, na ulicy Zachariasza i w jej okolicy. Później, w ciągu ostatnich 3 lat pracowałem już bardziej systematycznie. Podzieliłem Pragę na kwartały i objechałem ją od Falenicy po Białołękę. Kierowałem się tym, żeby zdążyć uwiecznić te budynki, które jeszcze istnieją, ale za chwilę się zawalą lub zostaną zburzone. Chodziło o to, aby zachować Pragę w takim kształcie, w jakim była 50 czy 80 lat temu.

A więc głównym powodem, zamysłem tego albumu była chęć ocalenia od zapomnienia, dokumentacja miejsc. Stworzenie ciągłości pamięci, żeby mieszkańcy współczesnych bloków wiedzieli, co tam było wcześniej.

Fotografie Krzysztofa Micha są bardzo autentyczne, nie upiększają Pragi, pokazują często stare kamienice z odpadającym tynkiem, zagracone podwórka, brudne ulice. W tej pozornej brzydocie autor potrafił dostrzec niezwykłe, piękne detale, np. rzeźbiony fryz kamienicy przy Jagiellońskiej 9, podpory w kształcie krasnali w bramie przy Ząbkowskiej 28 czy żelazną studnię na podwórku przy Wileńskiej 13.

Zupełnie niesamowite są też kafelki, którymi wyłożone są mury bramy przy Targowej 41. Tworzą one majolikowe pejzaże. Jak to się dzieje, że przechodząc tamtędy dziesiątki razy, nie zauważyliśmy tych pięknych szczegółów?

- Cała sztuka fotografowania – mówi Krzysztof Mich – polega na tym, żeby dostrzec rzeczy, na które normalnie nie zwraca się uwagi. Mieszkając w jakimś miejscu, przechodząc ciągle tymi samymi ulicami postrzegamy rzeczy, znajdujące się na poziomie naszego wzroku, czyli na wysokości mniej więcej parteru, do 1 piętra. Rzadko kiedy, przechodząc Ząbkowską czy Targową wchodzimy na podwórka lub do klatek schodowych. Sztuka polega na tym, aby spojrzeć wyżej, wejść dalej, odrzucić kanon spostrzegania codziennego.

Fotografując wchodziłem nie tylko na podwórka czy na klatki schodowe, ale i na strychy i tam często z pomocą mieszkańców odkrywałem ciekawe rzeczy. Obrazków z kafli, znajdujących się w bramie przy Targowej 41 nie powstydziłaby się portugalska Coimbra, a my nie wiemy, że mamy coś takiego na Pradze. Żaden przewodnik po Warszawie, przedwojenny czy nowy nie pisze o tym ani słowa.

Dlatego w albumie Krzysztofa Micha każda fotografia opatrzona jest adresem. To pomysł wydawcy książki, Andrzeja Karczewskiego, żeby zamiast tekstu, mówiącego o przedstawianym miejscu wskazać tylko adres. Dzięki temu każdy będzie mógł trafić w dane miejsce i zobaczyć coś więcej niż widać na pierwszy rzut oka, np. między dziurami odpadającego tynku kamienicy przy Brzeskiej 15/17 będzie mógł zobaczyć fryzy, jakich nie znajdzie się po lewej stronie Wisły.

Krzysztof Mich uważa, że piękno budynku jest właśnie w tych dekoracjach, i to, że ktoś nie dopilnował i nie restaurował go przez 60 lat tego nie zmieni. Zarzut, że praskie ulice są stare i brzydkie jest bezpodstawny. Przedstawione na zdjęciach miejsca są piękne przede wszystkim dlatego, że wiąże się z nimi wiele nagromadzonych przez lata ludzkich przeżyć i emocji.

Zdjęcia Krzysztofa Micha zagrały w filmie Łukasza Palkowskiego "Rezerwat". Kiedy reżyser wraz z odtwórcą głównej roli, Marcinem Kwaśnym, przygotowywali się do kręcenia filmu, poszukiwali takich klimatów, które można by sfotografować i użyć w filmowanej opowieści. Chodząc po Pradze trafili do kawiarni De Coteria Café na rogu Ząbkowskiej i Brzeskiej, gdzie zdjęcia Krzysztofa Micha wisiały już od roku.

Stwierdzili, że nie ma sensu dalej szukać, że te zdjęcia świetnie się nadają do filmowych sytuacji. Pada tam w pewnym momencie zarzut, że fotografie głównego bohatera Marcina Wilczyńskiego są złe, gdyż nie przedstawiają ludzi.

Rzeczywiście Krzysztof Mich nie fotografuje ludzi. Przez 15 lat pracy w dziennikarstwie, stosował się do zaleceń redakcji, aby fotografować ludzi, którzy ponoć uwiarygodniają materiał. Teraz robi dokładnie odwrotnie. Bo o ile zdjęcia ludzi gdzieś w archiwach na pewno zostaną, o tyle kamienice, podwórka, ulice nieuwiecznione znikną bezpowrotnie. Za 20 lat będziemy się zastanawiać, co było tu wcześniej. Dlatego fotografuje miejsca.

I dlatego ten album jest taki ważny. Praga, jaką znamy z dzieciństwa powoli odchodzi w przeszłość. Znikają drewniane domy Bródna i Targówka, w miejsce burzonych kamienic powstają nowe bloki.

- Burzymy coś, co jest organiczną strukturą miasta - mówi Krzysztof Mich. - To jest taki kościec i kręgosłup prawobrzeżnej Warszawy, na którym można oprzeć dalszy rozwój dzielnicy. Oczywiście można zburzyć całą Ząbkowską czy całą Brzeską i postawić kolejne centrum handlowe. Ale czy to ma sens? Wszędzie na świecie dba się o to, co jest historycznie wartościowe. Z pietyzmem, według dawnych dokumentów odrestaurowuje się stare domy. Album Krzysztofa Micha "Moje miasto Praga", który już swoim tytułem zwraca uwagę na wyjątkowy w stosunku do całej Warszawy charakter dzielnicy, jest takim dokumentem, ukazującym korzenie miasta.


Joanna Kiwilszo
8196