Listopadowy czas

Ludzie z dawien dawna wierzyli w moc swoich zmarłych przodków. Ufali, że ci otoczą ich opieką tutaj na ziemi lub będą im służyć pomocą w zaświatach. Od najdawniejszych czasów wierzono w nieśmiertelność duszy, w życie pozagrobowe i tajemną łączność świata żywych i umarłych. Dlatego też tak istotne było miejsce pochówku rodziny i bliskich.

To chrześcijaństwo wprowadziło zwyczaj chowania zwłok na poświęconej ziemi przylegającej do kościoła. Dziś nie wyobrażamy sobie, że może być inaczej. Tymczasem, przed wiekami, cmentarzem naszych prapradziadów były polany w lesie, pagórki i pola. Obecnie natomiast, w niektórych częściach świata składanie zmarłych w ziemi jest wręcz zabronione. Tak zdarza się np. w Tybecie. Choć nam wydaje się to nieprawdopodobne, Tybetańczycy ciała swoich bliskich zostawiają wysoko w górach, bez żadnej ochrony.

W krajach muzułmańskich z kolei do pogrzebu nie używa się trumien. Zmarły owijany jest w całun i układany na prawym boku, twarzą w stronę Mekki. Znamienne, że w uroczystościach nie mogą brać udziału kobiety, nawet żona zmarłego. Dla niej żałoba trwa kilka miesięcy; przez ten czas nie powinna w ogóle wychodzić za próg domu.

Wszechobecne w naszej kulturze znicze są wśród muzułmanów zupełnie nieznane. Na cmentarzach żydowskich natomiast nie zobaczymy w ogóle kwiatów. Tradycyjny grób często obłożony jest kamieniami, jako pozostałość starożytnego obyczaju, kiedy miejsce pochówku w ten sposób zabezpieczano przed dzikimi zwierzętami.

Dawny zwyczaj sati, czyli palenia wdów na stosach żałobnych ich mężów, został prawnie zakazany w 1829 r. Ale w Indiach, w godzinie śmierci, dalej płonie ogień. Ciała zmarłych wyznawców hinduizmu są palone, a ich prochy rozsypuje się nad świętą rzeką. Cmentarzem dla hinduistów jest bowiem Ganges.

W każdym zakątku świata inaczej czci się swoich zmarłych. Muzułmanie stawiają na grobach czarki z wodą dla duchów, Chińczycy mają domowe ołtarzyki, my 1 listopada zapalamy światełka. Ale to nie rytuały są najbardziej istotne. Najważniejsza jest pamięć o tych, co odeszli. Pamięć, która trwa dłużej niż ten listopadowy dzień.

Ludmiła Milc

4040