XXXIX sesja Białołęki
Mieszkańcy Tymotki wygrali Rzadko się zdarza, by radni mieli do przegłosowania tylko jeden projekt uchwały i stosunkowo rzadko się zdarza, by dyskusja nad jedną uchwałą trwała tak długo. A dyskutowano propozycje zmian budżetu na 2006 rok. Ze względu na przeciągające się procedury, związane z prawem do dysponowania terenem pod budowę przedszkola przy Ostródzkiej (wyrok sądu jest oczekiwany 15 września), wystąpiono o zmniejszenie środków zarezerwowanych na tę inwestycję, bowiem realizacja przesunie się na 2007 rok. I tu, z nagłym atakiem na zarząd, wystąpił zwykle nie zabierający głosu Stefan Sosnowski, radny PiS. Staramy się nie komentować wystąpień radnych, ale to było wyjątkowo niemerytoryczne i zupełnie nielogiczne, a jego sens był mniej więcej taki - po co zabezpieczać środki na inwestycje. Stefan Sosnowski zarzucił burmistrzowi Jerzemu Smoczyńskiemu, że ten wiedział, iż inwestycja oświatowa przy Ostródzkiej nie będzie realizowana w tym roku. Jerzy Smoczyński z ledwie ukrywanym politowaniem wzruszył ramionami, wszak nie jest jasnowidzem. Balkon sali widowiskowej, w aneksie kulturalnym przy Van Gogha, dał asumpt do dyskusji nad odpowiedzialnością projektantów za funkcjonalność i bezpieczeństwo inwestycji powstających według ich projektów. Według radnego Andrzeja Opolskiego, balkon sali widowiskowej został ewidentnie źle zaprojektowany. Jest za niski - balustrada na wysokości 60 cm stwarza zagrożenie dla życia. Radny Opolski pytał, jak to możliwe, że tak ważny element projektu został przeoczony. Burmistrz Tadeusz Semetkowski poinformował, że balkon - jak cały budynek przy Van Gogha - był badany pod kątem przepisów BHP przez Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego i nie było żadnych uwag. Burmistrz zwrócił uwagę na fakt, że liczy się nie tylko wysokość balustrady, ale i jej głębokość. W tym konkretnym przypadku, parapet wieńczący balustradę jest bardzo szeroki. Tadeusz Semetkowski przyznał, że w praktyce balkon okazał się jednak dość niebezpieczny i jeśli radni zdecydują, że należy zarzucić projektantom błąd w sztuce, zarząd zwróci się do radców prawnych z pytaniem czy można zaskarżyć tę sprawę i wyegzekwować odszkodowanie. Burmistrz Jerzy Smoczyński przypomniał, że budynek przy Van Gogha znalazł się w grupie siedemnastu najlepszych w kraju i jest prezentowany za granicą jako wizytówka Polski. Nawiązując do pytania radnych o stadion przy Picassa burmistrz poinformował, że poszukuje się źródeł finansowania inwestycji m.in. ze środków unijnych. Dyskutowano o tym również podczas niedawnej wizyty w dzielnicy ministra sportu. Radny Stefan Sosnowski (niezwykła aktywność, godna lepszej sprawy!), nie czekając na zaprezentowanie problemu nagle zaczął mówić, że nie zgadza się na budowę ulicy Tymotki. Przewodniczący rady powściągnął radnego, prosząc, by dał szansę przedstawienia zagadnienia przez mieszkańców owej ulicy obecnych na sali obrad. Inicjatywa obywatelska mieszkańców Tymotki zaowocowała powstaniem dokumentacji projektowej budowy ulicy. Za projekt zapłacili sami mieszkańcy, to oni mozolnie przebijali się przez wszystkie przeszkody, które piętrzą się na drodze do jego powstania. Na sesji dali wyraz swojemu zapałowi i determinacji. Ulica Tymotki jest po prostu wiejskim, wyboistym, gliniasto-piaszczystym traktem, podczas deszczów zamieniającym się w bajoro. Zarząd dzielnicy zdecydował, że inicjatywy społeczne należy wspierać i promować - zapadła decyzja o umieszczeniu budowy Tymotki w planie inwestycyjnym na lata 2006 - 2007. W tym roku na budowę przeznaczy się 850 tys. zł, zaś w przyszłym 350 tys. zł. Koszt inwestycji wyniesie 1,2 mln zł. Radny Stefan Sosnowski zaprotestował uważając, że są w dzielnicy ważniejsze inwestycje, co oczywiście jest zgodne z prawdą. Uzyskał niespodziewane wsparcie ze strony części radnych SLD, którzy stwierdzili, że własny wkład finansowy mieszkańców ulicy Tymotki - 25 tys. zł - jest niewspółmiernie mały w stosunku do ogólnej kwoty inwestycji, i że są w dzielnicy do zrealizowania przedsięwzięcia dużo bardziej potrzebne. Burmistrzowie byli jednak innego zdania i chyba przekonali radnych, skoro uchwała budżetowa zawierająca m.in. budowę Tymotki została przyjęta przy jednym tylko głosie sprzeciwu. Argumentacja zarządu była jednoznaczna. Oddolna inicjatywa jest niezwykle cenna. Koszt dokumentacji projektu to nie jedyny koszt przedsięwzięcia. Liczy się czas mieszkańców poświęcony sprawie, liczy się to, że umieli się dogadać, udostępnić pod budowę część swoich nieruchomości, uregulować sprawy własnościowe. Burmistrz Jerzy Smoczyński zwrócił uwagę na fakt, iż często do budowy dróg nie dochodzi z prozaicznych przyczyn - mieszkańcy nie mogą się dogadać, nie chcą odstąpić pod drogę niewielkich fragmentów swoich działek, nie chcą zaakceptować pewnych rozwiązań. Ulica Tymotki powinna posłużyć za przykład, jak budować drogi we współpracy z mieszkańcami. W części przeznaczonej na interpelacje i wolne wnioski jako pierwsze pojawiło się pytanie radnego Andrzeja Opolskiego (SLD) o okręgi wyborcze. Radny zastanawiał się, dlaczego okręgi wyborcze nie były konsultowane z rajcami. Burmistrz Jerzy Smoczyński przypomniał, że Białołęka nie jest już samodzielną gminą, tylko dzielnicą, częścią miasta stołecznego i konsultacje nie są wymagane. Projekt okręgów wyborczych dotarł do zarządu dzielnicy w środę przed Bożym Ciałem i miał wrócić do miasta w poniedziałek. Były dwa dni robocze na zaopiniowanie projektu. I na zakończenie dobra wiadomość dla mieszkańców Białołęki. W 2007 roku rusza budowa drugiego pasa Modlińskiej, na odcinku od Aluzyjnej do granic miasta. Podczas budowy pewnie będziemy tkwić w korkach, ale potem będzie się jeździć komfortowo, tym bardziej, że budowa dwóch pasów rozpocznie się również od strony Jabłonnej.
(egu)
|